Mikołaj B. wpadł w ręce policji po godzinie 10 rano. Był zaskoczony, nie stawiał oporu. Mężczyzna zostanie przewieziony do gdańskiej prokuratury, która poszukiwała go za wyłudzenie 13 tysięcy złotych od Włodzimierza Olewnika oraz za utrudnianie śledztwa ws. porwania i śmierci jego syna Krzysztofa. To właśnie B. miał razem z Krzysztofem Rutkowskim negocjować z porywaczami sprawę wysokości i przekazania okupu.
32-latek w połowie listopada zdecydował się ujawnić. W rozmowie z "Wprost" stwierdził, że nie zamierza wracać do Polski, ponieważ obawia się polskich służb specjalnych. Jaką mogę mieć pewność, że kolejny prokurator nie jest poukładany? Czego się boję? Boję się naszych służb i mam ku temu konkretne powody. Wiem, że jakbym trafił do więzienia, to na pewno z niego bym nie wyszedł - powiedział.
Mówił również, że Włodzimierz Olewnik ukrywał przed nim niektóre fakty dotyczące jego syna.
W sierpniu ub.roku za mężczyzną wystawiono list gończy, a potem także Europejski Nakaz Aresztowania.
Od maja 2008 r. gdańska prokuratura apelacyjna prowadzi dwa śledztwa związane z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika. W jednym z nich ustalane są ewentualne nieznane okoliczności związane ze sprawą, w drugim - badane nieprawidłowości przy wcześniejszych postępowaniach organów ścigania w tej sprawie.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r. Mężczyzna został uprowadzony z własnego domu w Drobinie, w którym 26 października odbyła się impreza z udziałem m.in. lokalnych policjantów. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r.