Grzegorz Ś. próbował wjechać na dziedziniec zamku samochodem. Kiedy mu się to nie udało, wysiadł z auta i z siekierą w ręce straszył turystów i strażników.
Strażnicy ze straży zamkowej oddali strzał ostrzegawczy, a potem kolejny - w oponę samochodu.
Mężczyzna nie przyznał się do popełnionego czynu. Stwierdził przy tym, że miał prawo wjechać samochodem na teren zamku, bo, jak uważa, jest potomkiem Jana III Sobieskiego.
48-latkowi postawiono siedem zarzutów, w tym m.in. stosowania gróźb karalnych i narażenia na niebezpieczeństwo turystów przebywających na Wawelu. Mężczyźnie groziło do trzech lat więzienia.
Biegli stwierdzili, że mężczyzna działał w stanie zniesionej poczytalności i nie mógł rozpoznać znaczenia swoich czynów ani pokierować swoim postępowaniem. Uznali też, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez niego podobnego czynu w przyszłości, dlatego należy poddać go leczeniu w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.