Birmańska opozycjonistka, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, która 15 lat spędziła w areszcie domowym, składa wizytę w Warszawie. Walczy o demokratyzację swojego kraju, chce za dwa lata zostać jego prezydentem.

Reklama

Lech Wałęsa powiedział, że doświadczenia Polski i Birmy na drodze do przebudowy ustroju są podobne: jedne bitwy się wygrywa inne przegrywa, ale trzeba mieć nadzieję na zwycięstwo.



Aung San Suu Kyi w odpowiedzi stwierdziła, że jednak więcej bitew w swoim kraju wygrała niż przegrała. O wizycie w Warszawie w tych dniach powiedziała, że dodaje jej odwagi. Za najpilniejsze zadanie uznała zmianę birmańskiej konstytucji. Ta, która obecnie obowiązuje - jej zdaniem - "łamie wszystkie demokratyczne wartości".



Suu Kyi, przez wiele lat więziona przez władze wojskowe, podobnie jak Lech Wałęsa, nie mogła osobiście odebrać Pokojowej Nagrody Nobla. Po rozpoczęciu demokratycznych przemian w Birmie, została uwolniona i wybrana do parlamentu. Jej ugrupowanie zdobyło 43 mandaty z 45, które były do obsadzenia.

Suu Kyi będzie walczyć w 2015 roku o fotel prezydenta swego kraju. Mają to być pierwsze wolne wybory w jej ojczyźnie od ponad 50 lat.