Główny Inspektor Ochrony Środowiska domaga się, aby w ramach projektu "Parasol" uruchomić w najbliższym czasie pilotażowe wydobywanie broni zalegającej najbliżej polskiego wybrzeża.
Niedawno w pobliżu wejścia do portu w Gdyni odnaleziono ślady iperytu, czyli gazu musztardowego. Składowisko znajduje się w głębi gdańskiej.
Główny Inspektor Ochrony Środowiska Andrzej Jagusiewicz podkreśla, że zalegające na dnie Morza Bałtyckiego składy broni chemicznej to ogromne zagrożenie.
- Tam leży broń, która nas zabija w sekundy. To są na przykład gazy bojowe używane podczas I wojny światowej. Wyobraźmy sobie, że ktoś wydobył taki gaz, albo się on przemieścił. To może być bardzo poważna katastrofa - mówi.
Główny Inspektor Ochrony Środowiska ocenia, że za sumę trzech do pięciu milionów złotych można rozpocząć pilotażowe wydobycie broni z dna morza.
- Chciałbym, abyśmy potrafili zidentyfikować miejsce, które jest najtańsze do wydobycia takiej broni i za pieniądze naszych sojuszników, włącznie z naszym wkładem, dokonali takiego wydobycia. Wówczas będziemy mogli powiedzieć, ile dokładnie to kosztuje - mówi inspektor.
Szacuje się, że na dnie Bałtyku zatopiono około 50 tysięcy ton różnego rodzaju broni chemicznej.