Kobieta została najpierw objęta obserwacją, a dopiero potem śledczy zabezpieczyli znajdującą się w jej gabinecie dokumentację.
Wiadomo także, że przesłuchiwali pacjentów przyjętych przez nią w ostatnich kilku latach. Ustalili, że kobieta za wystawienie zwolnienia brała od 30 do 100 zł.
- Mamy udokumentowane 1018 takich przypadków - mówi nadkomisarz Tomasz Gogolin z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej w Katowicach.
Lekarka miała w ten sposób zarobić co najmniej 50 tys. zł.