Sąd Rodzinny w Pabianicach podjął decyzję, która wzbudzi kontrowersje. Zdecydował, że czteroletni chłopiec ze Rzgowa pod Łodzią wróci do rodziców, mimo że ci wcześniej urządzili mu piekło. Dziecko było bite i głodzone, lekarze z pogotowia stwierdzili, że nie ma jego ciele miejsca, na którym nie byłoby śladów po maltretowaniu - sińców, otarć.

Reklama

Teraz na mocy decyzji sądu maluch musi wrócić do rodziców, którym jednocześnie przydzielono nadzór kuratora. Jak dowiedział się dziennik.pl, Rzecznik Praw Dziecka nie zamierza biernie się temu przyglądać. Podjął sprawę z urzędu i jak podkreśla w Ewa Dryhusz z biura RPD, Rzecznik Praw Dziecka jest bardzo zaniepokojony sytuacją opiekuńczo-wychowawczą czterolatka.

Po przeanalizowaniu zebranych informacji, w tym opinii pozyskanych przez prokuraturę, zdecydował o zgłoszeniu udziału do toczącego się postępowania, gdzie wnosi o pilną ponowną weryfikację sytuacji opiekuńczo-wychowawczej małoletniego poprzez zapoznanie się przez sąd z materiałami zgromadzonymi przez prokuraturę - dodaje Ewa Dryhusz.

Co oznacza to w praktyce? Tyle, że sąd powinien na wniosek Rzecznika Praw Dziecka jeszcze raz przyjrzeć się sprawie maltretowania dziecka. Nie ma jednak pewności, czy ponownie nie skieruje chłopczyka pod "opiekę" agresywnych rodziców.