Mają dotyczyć operacji przeciwko handlarzom narkotyków.
To tyle, dziwne - jak pisze gazeta.pl - że teczki z danymi informatorów, pokwitowania odbioru, notatki ze spotkań, a także plany przygotowywanych operacji przechowywane są w kancelarii tajnej i nie wolno wynosić ich z komendy. Dostęp do nich mają tylko wybrani oficerowie.
Tymczasem okazuje się, że "przepadły jak kamień w wodę", jak mówi jeden z oficerów Centralnego Biura Śledczego.
Choć natychmiast przeprowadzono kontrolę, to dokumentów nie udało się odnaleźć.
- Zaginięcie tajnych dokumentów to złamanie podstawowych zasad bezpieczeństwa. I wstyd dla tak elitarnej formacji jak CBŚ - ocenia Józef Kogut, prezesa Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw i były szef chorzowskiej policji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Przekręt wyszedł na jaw. Wyłudzili złotych
- Sprawę trzeba jak najszybciej wyjaśnić, bo to uderza w wiarygodność biura - dodaje.
Zdaniem rzecznika dyscyplinarnego nie doszło do złamania procedur w obiegu tajnych dokumentów. A kierownictwo CBŚ przekonanie, że zaginięcie nie stwarza zagrożenia dla życia i zdrowia funkcjonariuszy.