- Ręki mi to nie zwróci - skomentował w TVN 24 Dominik przeprosiny oprawcy, jakie usłyszał na sali sadowej.

We wtorek przed Sądem Okręgowym w Radomiu stanęli 30-letni Szymon F. - właściciel firmy, w której pracował Dominik B., oraz 22-letni Mateusz R., współpracownik Szymona F.

Reklama

Śledczy oskarżyli ich o usiłowanie zabójstwa i spowodowanie choroby realnie zagrażającej życiu. Grozi im kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 8 lat, 25 lat więzienia albo dożywocie.

Mateusz R., czyli współpracownik szefa Dominika, przyznał się do winy. Przeprosił również 23-latka. Były szef zaś nie przyznaje się do winy.

Jego historia zelektryzowała Polskę. Mężczyzna w czasie wakacji pracował na czarno prze remoncie szkoły. Gdy upomniał się o zaległe 1400 złotych pensji, jego pracodawca razem ze swoim podwładnym wywieźli Dominika do lasu.

Tam niemal odcięli mu palce tasakiem, kazali wykopać sobie grób i przysypali ziemią. 23-latek cudem dotarł do pobliskiej drogi, gdzie znaleźli go kierowcy i wezwali pomoc.

Dominik przeszedł kilka operacji. Udało się przyszyć mu palce. Po wyjściu ze szpitala mężczyzna obawiał się jednak, jak zapłaci za leczenie nie będąc ubezpieczonym.

Udało się jednak zebrać pieniądze dzięki medialnie nagłośnionej akcji.