Jak powiedziała rzecznik lubelskiej prokuratury Beata Syk-Jankowska, sprawa miała swój początek w firmie kurierskiej.
- W jednej z siedzib przedsiębiorstwa okazało się, że niedoręczona przesyłka może zawierać substancje chemiczne, a tego rodzaju substancje są regulaminem tej firmy zakazane. Kiedy pracownik firmy zauważył uszkodzoną paczkę, niezwłocznie poinformował o tym szefa ochrony - relacjonowała Beata Syk-Jankowska.
- Okazało się, że w przesyłce są narkotyki. Nadawca podał fałszywe dane w liście przewozowym, ale policji udało się ustalić jego nazwisko i adres. Wczoraj funkcjonariusze weszli do jego mieszkania - mówi Beata Syk-Jankowska.
Znaleziono tam substancje PV8 i 3CMC - od początku lipca umieszczone na czarnej liście. Obrót nimi jest zakazany.
Mężczyźnie postawiono dwa zarzuty: Pierwszy, że od 1 do 24 lipca "uczestniczył w obrocie znaczną ilością substancji narkotycznych" i drugi - "udzielenia określonej osobie substancji narkotycznych".
Z analizy komputera oskarżonego wynika,że wysłał około 700 paczek z dopalaczami. Policji udało się zatrzymać 18.
Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia