Jacek Michałowski był szefem Kancelarii Prezydenta za czasów Bronisława Komorowskiego. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznaje, że o braku wiszącego zazwyczaj w pokoju asystentów szefa kancelarii obrazu dowiedział się pół roku temu. Wtedy, w czasie inwentaryzacji miało się okazać, że poza obrazem brakuje jednej figurki. Michałowski podkreśla jednak, że nie ma pewności, czy wówczas chodziło o ten konkretny obraz.
Jak tłumaczy, nie zdecydowano się na informowanie prokuratury, ponieważ wielokrotnie zdarzało się w przeszłości, że przedmiot z jednego pomieszczenia w Kancelarii znajdowany był w innym. Niektóre trafiały nawet do kancelarii premiera. - Pamiętam, że w magazynach w ostatnim czasie naszego urzędowania zostały znalezione jakieś poroża jelenie, które zapodziały się jeszcze za czasów Aleksandra Kwaśniewskiego - wyjaśniał. Dodał też, że jego zdaniem, niezależnie od wartości zaginionego obrazu, należy go szukać. Tym bardziej, że wartości katalogowe w wielu wypadkach mogą być nieprawdziwe.
Przyznał, że nikt z nowej ekipy kancelarii nie kontaktował się z nim w sprawie "Gęsiarki". Tymczasem kancelaria prezydenta wczoraj zawiadomiła w tej sprawie prokuraturę. Podobny obraz dostrzeżono bowiem na portalu aukcyjnym.