Ekstradycji 83-letniego dziś Polańskiego domagają się Stany Zjednoczone. W 1977 r. zarzucono mu tam sześć przestępstw, w tym gwałt pod wpływem narkotyków i molestowanie nieletniej. Reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer).

Reklama

Na mocy zawartej wtedy ugody Polański przyznał się do seksu z nią, a prokuratura wycofała pozostałe zarzuty. W ramach ugody reżyser stawił się w zakładzie karnym i spędził tam 42 dni na tzw. obserwacji diagnostycznej. Po tym okresie został zwolniony przez władze więzienne. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser opuścił jednak USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.

W październiku 2014 r. władze USA wystąpiły o aresztowanie Polańskiego w Polsce do czasu złożenia formalnego wniosku o ekstradycję. Krakowska prokuratura, do której przekazano sprawę, uznała, że nie jest to konieczne. Wniosek USA o ekstradycję Polańskiego trafił do Polski na początku 2015 r.; w styczniu prokuratura skierowała do sądu formalny wniosek o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji. Wskazała w nim, że z umowy ekstradycyjnej zawartej między Polską a USA wynika, że można wydać obywatela polskiego do USA - także w przypadku przedawnienia ścigania w Polsce, gdy w USA okres przedawnienia nie upłynął. Prokuratura podkreślała jednocześnie, że zajmuje stanowisko "jedynie w odniesieniu do przesłanek formalnych i nie odnosi się do innych okoliczności".

Reklama

- Zaskakująca i niezrozumiała jest determinacja amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości w sytuacji, kiedy pokrzywdzona domaga się od wielu lat umorzenia, wybaczyła mu i pojednała się, a kara została uzgodniona i wykonana z nawiązką, na co są wiarygodne dowody - mówił w mowie końcowej w krakowskim sądzie obrońca Polańskiego mec. Jan Olszewski. Prokuratura podtrzymała wniosek o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji, wskazując, że nie ma bezwzględnych przeszkód do ekstradycji - ponieważ mimo upływu przedawnienia w Polsce czyny zarzucane Polańskiemu nie przedawniły się w USA; Polański nie został osądzony za nie w Polsce i brak jest dowodu, że w USA zapadł wyrok lub inne orzeczenie rozstrzygające kwestię winy i kary. Ponadto - mówiła przedstawicielka prokuratury - Polański nie jest zagrożony karą śmierci lub nieludzkim traktowaniem w USA. Polański złożył wyjaśnienia na pierwszym posiedzeniu sądu w lutym ub.r.

Reklama

30 października ub.r. Sąd Okręgowy w Krakowie wydał postanowienie o niedopuszczalności ekstradycji Polańskiego do USA. Uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Polańskim, a kara, która mu groziła, została wykonana z nawiązką. Ponadto stwierdził, że zgoda na ekstradycję wiązałaby się z naruszeniem praw i wolności Polańskiego. Wskazał również na "uzasadnioną obawę, że sprawa Romana Polańskiego nie zostanie rozstrzygnięta w niezawisły i bezstronny sposób przez sąd w Los Angeles".

- Jestem bardzo szczęśliwy, że ta sprawa się kończy. To mnie kosztowało dużo wysiłku, zdrowia i kłopotów. Cieszę się, że zaufałem polskiej sprawiedliwości. Byłem zawsze przekonany, że to się dobrze skończy - mówił Polański po decyzji SO.

W listopadzie ub.r. krakowska prokuratura okręgowa poinformowała, że nie złoży zażalenia na to postanowienie. Decyzja ta oznaczała prawomocność postanowienia sądu I instancji. W grudniu 2015 r. ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Krakowie o przekazanie akt sprawy. Polecił zbadanie ich pod kątem zaskarżenia decyzji sądu do SN.

W maju br., po tym gdy na czele prokuratury stanął Zbigniew Ziobro, oświadczył on, że zdecydował skierować kasację. - Tym, iż Polański jest osobą znaną, nie można usprawiedliwiać i tworzyć uzasadnień, że ma być traktowany inaczej. Gdyby to był przysłowiowy Kowalski - nauczyciel, lekarz, hydraulik, malarz - to jestem pewien, że z każdego kraju już dawno zostałby deportowany do Stanów Zjednoczonych - mówił minister. Ocenił, że Polański jest broniony przez "śmietankę towarzyską i pewną część mediów liberalnych".

W kasacji Hernand zarzuca decyzji sądu naruszenie przepisów prawa karnego procesowego, polegające na "zaniechaniu dostatecznego wyjaśnienia istotnych i mających znaczenie dla rozstrzygnięcia okoliczności odnoszących się do stosowanej w prawie amerykańskim instytucji tzw. plea bargaining oraz kwestii marching orders, a nadto na ocenieniu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego w sposób dowolny i wybiórczy, zbyt jednostronnie na korzyść Romana Polańskiego, nadto w sposób wewnętrznie sprzeczny".

Z takiego zarzutu Hernand wyciąga wniosek, że naruszenie doprowadziło do bezpodstawnego uznania przez sąd, iż zachodzi uzasadniona obawa, że w USA może dojść do naruszenia wolności i praw Romana Polańskiego, pomimo jednoczesnego uznania, że kara ujęta w zawartej ugodzie została w rzeczywistości wykonana poprzez areszt tymczasowy i areszt domowy w Szwajcarii.

Kasacja zarzuca też naruszenie przez SO przepisów umowy między Polską a USA o ekstradycji w związku z przepisami Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Według kasacji, sąd wyraził błędny pogląd, że upływ okresu przedawnienia karalności przestępstwa ekstradycyjnego na gruncie prawa polskiego narusza zakaz działania prawa wstecz, a karalność tego przestępstwa na gruncie prawa amerykańskiego nie uległa przedawnieniu. Dlatego Hernand wnosi o uchylenie zaskarżonego postanowienia i zwrot sprawy do SO.

Mec. Olszewski mówił w maju PAP, że merytoryczne argumenty sądu, który nie zgodził się na ekstradycję jego klienta nie budziły wątpliwości prawnych i były wyczerpujące.

Kasację rozpozna trzyosobowy skład Izby Karnej SN. Przewodniczącym składu jest sędzia Michał Laskowski (zarazem rzecznik prasowy SN). Oprócz niego sprawę zbadają sędzia Andrzej Ryński (zastępca Rzecznika Interesu Publicznego z lat 2005-2007) oraz sędzia Barbara Skoczkowska (w 2000 r., jako sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, skazała Bogusława Bagsika za aferę Art-B na 9 lat więzienia).

Sądowe postępowanie ekstradycyjne nie dotyczy ani kwestii winy osoby ściganej, ani samego czynu. Jego przedmiotem jest dopuszczalność prawna ekstradycji danej osoby. Jeśli sądy ostatecznie zgadzają się na ekstradycję danej osoby, ostateczna decyzja o wydaniu należy do ministra sprawiedliwości; jeśli sądy się nie zgadzają, taka decyzja jest ostateczna.

Polański, który ma polskie i francuskie obywatelstwo, w 2009 r. został zatrzymany na lotnisku w Zurychu na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Po trzymiesięcznym pobycie w areszcie i siedmiomiesięcznym areszcie domowym został uwolniony. Władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go USA, ponieważ "nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA".

Po aresztowaniu Polańskiego w Szwajcarii pokrzywdzona Samantha Geimer wezwała sąd apelacyjny w Kalifornii, by umorzył sprawę karną przeciwko Polańskiemu, ale sąd odrzucił zarówno jej wniosek o umorzenie sprawy, jak i późniejszy wniosek obrońców - o zaoczny proces.

W toku szwajcarskiego postępowania ekstradycyjnego Polański opublikował na portalu internetowym artykuł, w którym stwierdził, że "żądanie od szwajcarskich władz ekstradycji jest oparte na fałszu". Wskazał, że 33 lata temu został uznany za winnego, ale 42 dni, które spędził w 1977 r. w więzieniu Chino w Kalifornii, miały być uznane za pełen wyrok. "Kiedy wyszedłem z więzienia, sędzia zmienił zdanie i uznał, że czas, jaki w nim spędziłem, nie wystarczy za pełen wyrok, i to usprawiedliwia mój wyjazd z USA" - napisał reżyser.

Polański (autor takich filmów jak "Nóż w wodzie", "Dziecko Rosemary", "Chinatown", "Pianista", "Pisarz widmo") mieszka obecnie we Francji z żoną, francuską aktorką Emmanuelle Seigner i ich dziećmi. Z obawy przed aresztowaniem Polański nie odebrał w 2003 r. Oscara, przyznanego mu za reżyserię "Pianisty".