- Bardzo często się zdarza, że rządzący zaskakują nas o poranku jakąś przegłosowaną w nocy ustawą, tym razem to my ich chcemy zaskoczyć. Myślę, że jak we wtorek się obudzą i usłyszą, że wódz ma swój pomnik, to będą równie zadowoleni jak my podczas niektórych poranków - opowiada Gazeta.pl pani Edyta, jedna z organizatorek happeningu. Co się na niego składało?

Reklama

M.in. ustawienie pomnika Jarosława Kaczyńskiego na Alei Róż w Nowej Hucie – miejsce nieprzypadkowe, bo w latach 1973-89 w Alei Róż stał pomnik Lenina, a także składanie prezesowi PiS kwiatów i oddawanie mu czci.

- Nadejszła wiekopomna chwila! Oto ma wódz swój pomnik! Hołd składają mu przedstawiciele środowisk, którymi zajął się w sposób wyjątkowo troskliwy. I oto idą już z kwiatami pierwsze delegacje: Trybunału Konstytucyjnego, nauczyciele, kobiety i ludzie kultury... - czytał lektor.

Organizatorzy happeningu chcieli zwrócić uwagę na to, że w Polsce zagrożona jest demokracja ("Nie chcemy, by powtórzyła się historia stanu wojennego i nie powtórzył się faszyzm") i zaprosić do udziału w demonstracji "Obalmy Dyktaturę".

"Po happeningu pomnik został wyniesiony przez organizatorów. Jak zdradzają, ma on się pojawiać również w innych częściach Krakowa", podaje także Gazeta.pl.