86,4 procent badanych w naszym kraju przyznało się, że sięgnęło po napoje wyskokowe w ostatnich 12 miesiącach - średnia w Europie to 84 proc. W sondażu pytano nie tylko o to, ile spożywają alkoholu, ale także m.in. o sposoby i powody picia. W tej części badania Polacy nie wypadli najlepiej.

Reklama

Jedna czwarta osób pijących w naszym kraju robi to w sposób ryzykowny, czyli na jednym spotkaniu wypija przynajmniej 200 ml wódki. Dla porównania we Włoszech robi tak mniej niż 10 proc. deklarujących spożywanie alkoholu. Ekspertów niepokoi to, że znaleźliśmy się w czołówce państw, w których pijemy tylko po to aby się upić i dostosować się do innych.

Także częściej niż inni Europejczycy pijemy, bo czujemy się przygnębieni i chcemy zapomnieć o wszystkim. Co więcej aż 7 proc. osób pijących w naszym kraju uważa, że jest to zdrowe. W Szwecji podobnie myśli niecałe 2 proc. badanych.

Dziennik Gazeta Prawna
Reklama

- Z badania widać bardzo wyraźnie, że są dwa rodzaje państw. Jedne, w których pije się często i sprzedaż alkoholu jest dość wysoka, i takie w których pije się rzadziej, ale za to bardzo intensywnie. Podział jest bardzo wyraźny – południowa i zachodnia Europa pije częściej, ale mniej ryzykownie – np. Włochy, Grecja, Chorwacja, Hiszpania. A północny wschód pije ryzykownie. W tym Litwa, kraje nordyckie. W tej grupie znajduje się też Polskaprzyznaje Jacek Moskalewicz z PARPA.

60 proc. wypijanych przez Polaków trunków to piwo. Pijemy go coraz więcej i nasz wynik jest najwyższy w Europie. – Piwo to trunek, po którym może zaszumieć w głowie. Bez trudu można znaleźć napoje z 6-proc. zawartością alkoholu. W latach 90., gdy spożycie na osobę było trzykrotnie mniejsze, średnia wynosiła 3–4 proc. – wyjaśnia dr Moskalewicz. Atutem jest cena. Na skutek wojny dyskontów z tradycyjnymi sieciami hiper- i supermarketów, puszkę piwa można dziś kupić za nieco ponad 2 zł.

Choć zmienił się w naszym kraju wzorzec picia, nadal jesteśmy w gronie tych państw, w których wódka jest popularna. W wypijanych trunkach ma ciągle 1/3 udziału. Zdaniem ekspertów wpływ na to ma jej powszechna dostępność. – Dawniej był to produkt luksusowy, trudno dostępny. W końcu lat 80. za średnią pensję można było kupić 40–50 butelek. Dziś można ich mieć nawet 200 – dodaje Jacek Moskalewicz.

Polacy są na pierwszym miejscu wśród narodów, które uważają, że alkohol jest w naszym kraju łatwo dostępny – tak uważa 60 proc. badanych. Co ciekawe, jesteśmy też w czołówce tych nacji, które nie widzą potrzeby ograniczenia dostępności alkoholu- np.: poprzez zwiększenie ceny czy zmniejszenie ilości sklepów oferujących napoje wyskokowe.

Dziennik Gazeta Prawna

Dlaczego zostajemy abstynentami?

Polska nie jest też krajem abstynentów. Odsetek osób niesięgających po alkohol wynosi 13 proc., choć w grupie mężczyzn zaledwie 8 proc. Dla porównania średnia dla Europy to 15 proc.

Z badania wynika, że istnieją cztery czynniki, przez które ludzie dorośli zostają abstynentami. To: słabe zdrowie, negatywne doświadczenia związane z piciem, nielubienie smaku alkoholu i w końcu, odrzucenie alkoholu ze względów moralnych.

To powoduje, że jedna piąta Europejczyków doświadczyła przynajmniej jednego symptomu zaburzeń alkoholowych, a jedna dziesiąta doświadczyła dwóch lub więcej takich symptomów, w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Najczęściej wymieniano poczucie winy po piciu, a najrzadziej picie z samego rana, tzw. klin. Polska plasuje się na tym tle w środku europejskiej stawki.

Raport z wynikami sondażu alkoholowego RARHA SEAS opublikowała PARPA.