Bartosz R. tłumaczył, że gdy po zmroku wyszedł na polowanie w okolicach Słotwiny w powiecie głogowskim, usłyszał szelest w krzakach. Od razu wystrzelił w tamtą stronę. Okazało się jednak, że trafił do człowieka. Mężczyzna wyjaśniał sądowi, że razem z kolegą od razu udzielili ofierze postrzału pierwszej pomocy i przewieźli ją do szpitala. Lekarzom nie udało się jednak uratować życia trafionemu człowiekowi.
Sąd uznał, że myśliwy nie działał zgodnie ze sztuką łowiecką. Biegły, jak wyjaśnia tvn24.pl, uznał bowiem, że cel myśliwego został trafiony na otwartym terenie, a kiełkujące zboże nie mogło zasłonić postaci 63-latka. Jednocześnie jednak sąd stwierdził, że w działaniu Bartosza R. nie było nic umyślnego, kontaktował się też z rodziną zabitego mężczyzny, stąd też myśliwy usłyszał tylko rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Na razie nie wiadomo, czy prokuratura złoży apelację.