Niestety etap postępowania, na którym ono obecnie się toczy, nie pozwala zdradzić prokuraturze ani czynności procesowych, ani ich efektu – powiedziała PAP rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Ewa Bialik.
Nie będziemy komentować żadnych czynności. Jest to postępowanie w toku i kiedy tylko prokuratura zakończy pewien etap, który będzie pozwalał zdradzić ustalenia procesowe, na pewno to uczynimy – dodała Bialik.
Dziennikarze portalu Onet.pl, powołując się m.in. na źródła kościelne i miejscowych urzędników, podali, że ciało Marka K. zostało ekshumowane na cmentarzu w Szczucinie.
Portal podaje, że ciało mężczyzny, który zmarł w 2014 r., "znaleziono w dziwnym ułożeniu". "Jego głowa została przygnieciona ciężkimi elementami betonowego ogrodzenia, które zadziałały jak gilotyna" – czytamy.
Podkreśla również, że zwłoki Marka K., do śmierci którego dojść miało w nocy z 24 na 25 sierpnia, znalazł około siódmej rano przypadkowy mężczyzna. Dziennikarze podają, że około drugiej w nocy, tuż obok miejsca śmierci K., policjanci wylegitymowali dwóch mężczyzn. W nocy w tamtym miejscu dwukrotnie przejeżdżał radiowóz.
Onet.pl, powołując się na ustalenia prowadzonego w tej sprawie śledztwa, podkreśla, że wynikało z niego, iż Marek K. miał zginąć przypadkowo – potknąć się i – upadając – wybić głową jedną z ważących około 50 kg, znajdujących się na wysokości 50 cm nad ziemią, betonowych płyt ogrodzenia, a następnie położyć szyję na innej płycie. Po tym na K. spaść miały dwie kolejne i "zadziałać jak gilotyna".
Szczucińska prokuratura – według informacji portalu – umorzyła śledztwo trzy tygodnie po tym zdarzeniu, ale sprawą zainteresował się Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Prokuratorzy z tej jednostki mieli podjąć decyzję o ekshumacji.