Liczba ta szokuje, zwłaszcza gdy zestawi się ją z danymi z lat poprzednich. W 2017 r. mieliśmy bowiem 140 sędziowskich nominacji, a rok wcześniej aż 475. Tymczasem środowisko sędziowskie o tym, że istnieje pilna potrzeba zapełnienia kilkuset wakatów, alarmuje od wielu miesięcy. Bez tego sądownictwo zamiast działać jak dobrze naoliwiony mechanizm, zacina się. Co dziwne, chodzi również o nominacje nowej Krajowej Rady Sądownictwa, obsadzonej przecież przez PiS. Na razie nominacje zostały wręczone zaledwie 19 spośród 88 wytypowanych kandydatów przez obecną KRS.

Reklama

Odkąd PiS przejął władzę, i to wynika z oficjalnych danych ministerialnych, czas trwania postępowań się wydłuża – potwierdza Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Podkreśla, że dwa–trzy lata temu w jego wydziale rozprawy wyznaczane były co trzy miesiące, obecnie zaś nie częściej niż co pół roku.

Dla obywatela to mordęga. Czeka na rozstrzygnięcie sprawy dwa razy dłużej – kwituje Markiewicz. I przekonuje, że za obecny stan odpowiedzialni są rządzący, w tym prezydent.

Emocje studzi Andrzej Dera, prezydencki minister odpowiedzialny za sędziowskie nominacje.

Główną bolączką wymiaru sprawiedliwości nie jest liczba orzekających, bo mamy ich najwięcej w Europie w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Problemem jest sprawność wymiaru sprawiedliwości. W sądach w dużych miastach, jak Warszawa czy Kraków, obłożenie liczbą spraw jest bardzo duże – stwierdza.

Dera zapowiada jednak, że w najbliższym czasie liczba nominacji będzie rosła. – Jeszcze w lutym dostanie je prawie 60 sędziów, a kolejna transza wniosków już jest na moim biurku. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy tego roku będzie zdecydowanie więcej nominacji niż w całym ubiegłym – uspokaja.

Na rozpatrzenie czeka również 60 wniosków dotyczących asesorów sądowych, którzy także będą orzekać.

Reklama

Niespieszne nominacje dla nowych sędziów

30 sierpnia zeszłego roku trafiły do Pałacu Prezydenckiego pierwsze prawomocne uchwały obecnej Krajowej Rady Sądownictwa zawierające wnioski o powołanie do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego sądu powszechnego lub administracyjnego. Łącznie było ich 55. Tymczasem w pałacu odbyła się na razie tylko jedna uroczystość, podczas której wręczane były nominacje osobom wskazanym przez nową radę. Było to na początku listopada zeszłego roku.

Potrzeba rąk do pracy

Sytuacja kadrowa w sądach nie jest najlepsza (patrz: grafika). To efekt nieogłaszania przez długi czas konkursów przez ministra sprawiedliwości oraz perturbacji związanych z wygaszaniem kadencji poprzednich członków KRS i procedurą wyboru nowych przez Sejm. Tak więc w tej chwili każda para rąk do pracy jest na wagę złota.

Czym innym jest sytuacja, kiedy w sądach kilkaset etatów pozostaje nieobsadzonych przez kilka miesięcy, a inna, gdy taki stan utrzymuje się przez niemal trzy lata. W tym drugim przypadku system po prostu staje się niewydolny – tłumaczy Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Jak dodaje, nie ma wątpliwości, że winę za to, co się dzieje w sądownictwie, ponoszą rządzący.

Tymczasem wakujące stanowiska zapełniają się w dość powolnym tempie. Radzie, która działa w obecnym składzie od końca kwietnia zeszłego roku, udało się na razie przedstawić prezydentowi tylko 88 kandydatów na urząd sędziowski.

Tempo prac obecnej rady nie jest więc oszałamiające – komentuje Sławomir Pałka, były członek KRS.

Podana liczba odnosi się jednak tylko do konkursów do sądów powszechnych i administracyjnych. A jak zauważa Leszek Mazur, przewodniczący obecnej KRS, rada w zeszłym roku zajmowała się także innymi kwestiami, w tym m.in. nominacjami do Sądu Najwyższego. Ponadto przewodniczący zapewnia, że w najbliższym czasie tempo prac nad obsadzaniem stanowisk w sądach będzie rosło.

Wąskie gardło

Wąskim gardłem w zapełnianiu wakujących stanowisk w sądach okazuje się również Pałac Prezydencki. Bo choć Kancelaria Prezydenta podaje, że Andrzej Duda na wniosek obecnej KRS powołał do pełnienia urzędu sędziego w sądzie powszechnym lub administracyjnym 57 osób (trzech sędziów wojewódzkich sądów administracyjnych; jednego sędziego sądu apelacyjnego; 17 sędziów sądów okręgowych oraz 36 sędziów sądów rejonowych), to orzekać spośród nich może zaledwie 19 (jeden sędzia sądu okręgowego oraz 18 sędziów sądów rejonowych). Tylko tylu bowiem prezydent wręczył nominacje sędziowskie i odebrał od nich ślubowanie.

To dziwna sytuacja – przyznaje sędzia Pałka. Jak podkreśla, zazwyczaj było tak, że gdy już prezydent kogoś powołał, to nie zwlekał z wręczeniem mu nominacji oraz odebraniem ślubowania.

W ten sposób dochodzi do niepotrzebnego blokowania etatu. Przecież prezydent nie może już cofnąć swojej decyzji i anulować postanowienia o powołaniu – zauważa były członek KRS.

Jednocześnie jednak zauważa, że nie ma żadnych przepisów mówiących o tym, w jakim terminie prezydent powinien dokonać czynności domykających procedurę nominacyjną. Tak więc teoretycznie ten stan zawieszenia może potrwać wiele miesięcy.

Możliwa refleksja

Choć Kancelaria Prezydenta zapewnia, że pozostałym osobom akty powołania wręczone zostaną na najbliższej uroczystości nominacyjnej, środowisko sędziowskie spekuluje, że zwłoka w działaniu prezydenta może mieć związek z postępowaniami toczącymi się przeciwko Polsce przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W jednym z nich poruszana jest kwestia KRS, a mianowicie tego, czy jest ona zdolna do wykonywania swoich zadań. Rozprawa w tej sprawie została zaplanowana na 19 marca br.

Być może więc przyszła jakaś refleksja, żeby jednak do tego czasu nie pogłębiać chaosu prawnego w naszym kraju i nie nominować osób, które zostały wskazane przez obecną KRS – zastanawia się Krystian Markiewicz. Dlatego też jego zdaniem nie ma co utyskiwać na to, że prezydent zwleka z wręczaniem nominacji sędziowskich.

Wiele jednak wskazuje na to, że Andrzej Duda nie za bardzo przejmuje się postępowaniami toczącymi się przed TSUE. Jak informuje Leszek Mazur, kolejne nominacje sędziowskie w Pałacu Prezydenckim mają się odbyć już 20 lutego.

Rada wybierze kandydatów nawet bez opinii samorządu

Rafał Dzyr, prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie, rozesłał do prezesów sądów znajdujących się w okręgu krakowskim uchwałę Krajowej Rady Sądownictwa, z której wynika, że postanowienie organu samorządu sędziowskiego (np. zgromadzenia sędziów) o czasowej odmowie zaopiniowania kandydatów na urząd sędziego stanowi podstawę do przekazania KRS dokumentacji dotyczącej postępowania nominacyjnego.

Ma to związek z podejmowanymi przez coraz większą liczbę organów samorządowych decyzjami o tym, że nie będą one brały udziału w procedurze wyłaniania kandydatów na sędziów toczącej się przed obecną KRS (pisaliśmy o tym m.in. w tekście "Próbują zablokować działania KRS", DGP z 3 grudnia 2018 r.). Zgromadzenia czy zebrania sędziów uważają bowiem, że rada jest organem obsadzonym niezgodnie z wymogami zawartymi w konstytucji. Brak opinii organów samorządowych na temat starających się o urząd sędziego nie powinien jednak, zdaniem KRS, skutkować tym, że prezes sądu nie przekaże radzie dokumentacji dotyczącej kandydatów. Jak podkreślono w uchwale rady, choć prezes ma obowiązek przedstawić kandydatów organom do zaopiniowania i w ten sposób umożliwić środowisku wzięcie udziału w postępowaniu nominacyjnym, to jednak nie ma "możliwości wymuszenia na organie samorządu sędziowskiego realizacji jego ustawowych kompetencji". Co więcej, Krajowa Rada Sądownictwa ma ustawowo zapewnioną możliwość rozstrzygnięcia konkursu pomimo braku odpowiedniej oceny dokonanej przez środowisko.