Kilkuletnie zwierzę, które ważyło szacunkowo ok. 150 kg, pojawiło się w mieście w środę ok. 13. Zdezorientowany jeleń wbiegł na jedną z ruchliwych ulic, gdzie zderzył się z samochodem nauki jazdy. Spłoszony pognał w stronę ścisłego centrum.
Akcję pojmania leśnego gościa koordynowali urzędnicy z bielskiego magistratu odpowiedzialni za zarządzanie w sytuacjach kryzysowych. Policjanci zamykali drogi, którymi się przemieszczał – powiedział rzecznik bielskiej policji asp. szt. Roman Szybiak.
Gdy spłoszony jeleń wbiegł w rejon miasta, gdzie jest sporo zieleni, postanowiono, że zostanie czasowo uśpiony, by można go było przewieźć z powrotem w jego naturalne środowisko. Po kilku godzinach użyto broni Palmera. Wystrzeliwuje ona zastrzyki z środkiem usypiającym.
Sławomir Łyczko z bielskiej Fundacji Mysikrólik, zajmującej się poszkodowanymi dzikimi zwierzętami, który był na miejscu, powiedział, że zwierzę zostało "zmiękczone, ale nie na tyle, by się położyć". Dobierając dawkę trzeba oszacować wagę i stan pobudzenia. Trzeba też odpowiednio trafić – wyjaśnił. Jeleń po strzale nieco się spłoszył i ruszył w kierunku parku oraz rzeki Białej, która przepływa przez centrum.
Oszołomione zwierzę było później umiejętnie kierowane korytem rzeki w stronę południowych rubieży miasta. W pewnym momencie wybiegło z niego i pomknęło w kierunku Cygańskiego Lasu, który leży u podnóża gór.
Zdaniem Łyczki, wiele wskazuje, że jeleń nie doznał w mieście poważniejszego uszczerbku. Po kolizji z samochodem widać było, że jest silny. Nie złamał nogi. Mógł jednak doznać urazów wewnętrznych. Mógł powstać krwiak, który się nie wchłonie. To może być groźne – wyjaśnił.
Sławomir Łyczko poinformował, że dotychczas nie spotkał się z sytuacją, by po centrum Bielska-Białej biegał jeleń, choć dzikie zwierzęta często odwiedzają miasto. To głównie sarny, które zostają uwięzione na posesjach. Może są mniejsze od jelenia, ale także mogą okazać się niebezpieczne. Są też lisy – powiedział. Na peryferiach miasta pojawiają się czasem także dziki.