Nie Stadion Narodowy, ale luksusowe osiedle mieszkaniowe z multikinem - to jedna z propozycji PO na zagospodarowanie terenu po Stadionie Dziesięciolecia. Hanna Gronkiewicz-Waltz do wtorku ma przedstawić propozycję innej lokalizacji areny, na której ma zostać rozegrany mecz otwarcia Euro 2012. Minister sportu i eksperci alarmują: jeśli tak się stanie, możliwe, że obiekt nie powstanie do 2012 r.

Prezydent Warszawy do myślenia nad zmianą lokalizacji miały przekonać opinie architektów i varsavianistów. Możliwe alternatywy to Białołęka, Wawer i być może Łomianki. Zwolenników ma też propozycja budowy stadionu na terenie Toru Wyścigów Konnych na Służewcu. "Mają bardzo dużą powierzchnię, grunty toru należą do ministra skarbu. Pod względem komunikacyjnym, m.in. ze względu na bliskość lotniska, nie ma lepszego miejsca w stolicy" - mówi dr Lech Królikowski, varsavianista i radny z Ursynowa.

Przy wszystkich pochwałach dla takiego sąsiedztwa widzi też jednak i zagrożenia. "Lokalizacja to sprawy względne. Co z tego, że może to i lepsze miejsce, jeśli już poniesiono tyle nakładów? W obliczu braku czasu trzeba chyba kontynuować prace tam, gdzie je zaczęto" - dodaje Królikowski. Jego opinię podziela Ministerstwo Sportu. Rzecznik resortu Marcin Roszkowski tłumaczy: "Mamy cały harmonogram prac, ale firmy, które zaprosiliśmy do składania ofert, przygotowują projekt stadionu na Pradze, a nie w innych miejscach Warszawy".

Mirosław Drzewiecki z PO bagatelizuje te zastrzeżenia. "Ciągle jesteśmy na etapie robienia projektu. Należy się więc zastanowić, czy Polskę i Warszawę stać, aby w centrum miasta na terenie wartym 3-4 mld złotych wybudować stadion wart kolejne 2 mld zł" - mówi kandydat na ministra sportu. "Poza tym każda organizowana tam impreza zablokuje miasto na sześć godzin. Lepiej zmienić lokalizację i za te pieniądze wybudować nie tylko stadion, ale i halę na 20-30 tysięcy ludzi i np. kompleks basenów".

Minister sportu Elżbieta Jakubiak rozkłada ręce: "Cóż, PO budzi się rano i myśli, jakie by tu grunty sprzedać. Warszawa ma dużo pieniędzy, niech najpierw je wyda. Na tak nieodpowiedzialnym zachowaniu możemy wyłożyć się wszyscy".

Warunki zabudowy terenu przy Stadionie Dziesięciolecia pozwalają już teraz starać się o pozwolenie na budowę areny. Zmiana lokalizacji łączyłaby się z koniecznością zdobycia odpowiednich warunków na nowym terenie. Optymistyczny wariant, jak twierdzą warszawscy budowlańcy, to 3-6 miesięcy. "Wystarczy, aby zaprotestowało np. jakieś stowarzyszenie ekologiczne. Jeśli tak się stanie, wówczas budowa może się nawet przeciągnąć o dwa lata" - mówi szef jednej z dużych firm budowlanych z Warszawy.

Za starą lokalizacją opowiada się też Michał Nykowski, dyrektor generalny sztabu projektu Euro 2012, który negocjował warunki organizacji imprezy w Polsce z UEFA. "Praski brzeg Wisły to lokalizacja potrzebna i korzystna. Pod względem propagandowym dla sportu jest to strzał w dziesiątkę" - mówi Nykowski i zaznacza, że zmiana miejsca budowy byłaby z wielu powodów wielkim błędem. "Nie tylko dlatego, że na przygotowanie budowy na Pradze poświęcono dużo czasu. Miejsce w centrum miasta, w którym w ramach kompleksu stanęłyby również aquapark i centrum kongresowe, dawałoby szansę na to, że do stadionu nie trzeba by dokładać" - argumentuje.

Gronkiewicz-Waltz: To rząd odpowiada za to, czy zdążymy

Anna Wojciechowska: Wawer, Łomianki, Służew - co i rusz słyszymy od pani o nowych potencjalnych lokalizacjach Stadionu Narodowego. Po co nagle zmienia pani to, co jako jedyne w warszawskich planach na Euro 2012 wydawało się pewne?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Przypominam, że miejsce na budowę tego stadionu zmienił rząd PiS. Nowy obiekt miał powstać w miejscu obecnego stadionu, ale nowy minister sportu Elżbieta Jakubiak postanowiła, że będzie obok - na rogu Targowej i Zielenieckiej. Ja zaangażowałam się w tę sprawę, ponieważ moim obowiązkiem jest dopilnowanie, by pieniądze podatników nie były wydawane pochopnie. Ziemia, na której stoi Stadion Dziesięciolecia, jest bardzo wartościowa i sądzę, że można ją spożytkować z większą korzyścią finansową dla Skarbu Państwa.

Tyle że bardzo późno przyszły te wątpliwości.
Wątpliwości zawsze były. Do mnie od dawna dochodziły różne opinie na ten temat. Dziwię się, że pan Tomasz Lipiec i pani Elżbieta Jakubiak ich nie uwzględnili. Nie wzięli pod uwagę choćby tego, że nigdzie, może poza Sztokholmem, nowe stadiony nie powstają w centrach miast.

Dlaczego nie podnosiła pani tych argumentów wcześniej? Od kwietnia wiemy, że organizujemy mistrzostwa.
Gdybym wcześniej o tym mówiła, zarzucano by mi złośliwość wobec rządu. A pieniądze podatników trzeba szanować. Tak nakazuje urzędnicza odpowiedzialność.

A co z odpowiedzialnością za to, by stadion w ogóle zdążył powstać?
To odchodzący rząd powinien mieć poczucie, że nic nie zrobił. Żadne prace jeszcze nie ruszyły. W sytuacji, gdy nic nie zostało rozpoczęte, jest czas, by przeanalizować sytuację.

"Zdumienie - to słowo ciśnie się na usta, kiedy słyszę o kolejnym pomyśle na lokalizację Stadionu Narodowego" - komentuje nie PiS, tylko Janusz Piechociński z PSL. A całe podejście do sprawy określa jednym słowem - wstyd.

On ocenia to od strony politycznej. Ale to nie politycy powinni się merytorycznie zajmować tymi sprawami. Oni powinni podejmować odważne decyzje na podstawie rzetelnych ekspertyz specjalistów.

Jeśli już mamy opóźnienia, to chyba tym bardziej powinniśmy starać się iść do przodu. Tymczasem czasu coraz mniej, a my się cofamy, wracając do dyskusji: gdzie?

Nie można mówić o cofaniu się. Ten teren jest wart 3 miliardy złotych! I moje zaangażowanie wynika z troski o pieniądze podatników. Gdyby PiS nie stracił połowy roku, to przygotowania byłyby dziś na innym etapie zaawansowania. Wtedy dyskusja na temat lokalizacji byłaby nieaktualna.

Może pani odpowiedzialnie powiedzieć warszawiakom i kibicom: jeśli teraz zmienimy miejsce, to i tak zdążymy na czas.
Nie będę składać takich deklaracji, bo Stadion Narodowy to odpowiedzialność rządu. Warszawskie inwestycje sportowe, takie jak modernizacja stadionów Polonii i Legii są realizowane. One też będą wykorzystywane podczas Euro 2012, choćby jako obiekty treningowe. Swoimi wątpliwościami nie ułatwiam przyszłemu rządowi sytuacji, ale za to mi płacą, by liczyć i szanować pieniądze mieszkańców.