W piśmie do ministra sprawiedliwości Marek Wełna skrytykował szefów za zlecanie czasochłonnych analiz. Jak napisał, "ich przydatność dla efektywnego wykorzystania w procesie jest co najmniej dyskusyjna". Przydatne były za to do niszczenia politycznych przeciwników. Dotyczy to spraw, gdzie pojawiali się politycy lewicy, m.in. Jacek Piechota, Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy, Józef Oleksy czy brat Leszka Millera.

Według informacji RMF, prokuratorzy ze specjalnego zespołu ds. mafii paliwowej większość czasu poświęcali na opracowywanie tych analiz. I tak np. do jednego z prokuratorów dzwonił przełożony i prosił, by zebrać wszelkie wątki, w których występował Jacek Piechota. Śledczy zostawiał swoją pracę, by przez kilka dni analizować dziesiątki tomów ze śledztwa, szukając materiałów związanych z tym liderem lewicy.

Ale w ostatnich dniach to nie jedyna afera z prokuraturą w tle. Wczoraj dziewięciu śledczych Prokuratury Okręgowej w Warszawie podało się do dymisji. Jej powodem miała być utrata zaufania do szefowej tejże prokuratury, Elżbiety Janickiej. Według "Newsweeka", Janicka miała wywierać "polityczne naciski" na swoich podwładnych. Nie pozwoliła m.in. na postawienie przed wyborami zarzutów korupcyjnych byłemu ministrowi sportu Tomaszowi Lipcowi.

Prokurator Janicka już nie szefuje warszawskiej okręgówce - podała się do dymisji. Możliwe więc, że zbuntowani śledczy wycofają swoje rezygnacje.