Jak pisze "Fakt", negocjacje płacowe utknęły w martwym punkcie, a kolejarze nie zamierzają popuścić. Stawiają ultimatum - albo dostaną wyższe o 50 procent pensje, albo sparaliżują kraj przed świętami.
"Nie chcemy żadnej jałmużny, podwyżki nam się po prostu należą" - mówi Leszek Miętek, przewodniczący Związku Zawodowego Maszynistów w Polsce. Związkowcy rozmawiają o podwyżkach nie tylko z dyrekcją PKP, lecz także z władzami kraju.
Sytuacja jednak staje się powoli dramatyczna. Władze twierdzą bowiem, że podwyżki dla kolejarzy są nierealne. "Jeżeli spełnimy ich warunki, to PKP znów może się zadłużyć" - uważa Janusz Piechociński, poseł PSL z sejmowej komisji infrastruktury.
Dwa dni przed Wigilią staną pociągi, a dworce kolejowe zostaną oflagowane. Maszyniści, konduktorzy i dyżurni ruchu zapowiedzieli na 22 grudnia strajk generalny. Kolejarze chcą 50-procentowych podwyżek i straszą, że jak ich nie dostaną, ludzie będą mieli problemy z dojechaniem przed świętami do swoich rodzin.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama