Na początku grudnia ubiegłego roku do kilku tysięcy firm w całej Polsce trafił anonimowy list z informacjami na temat pewnego wydawnictwa z Poznania. Z pewnością list natychmiast trafiłby do kosza, gdyby nie jeden szczegół - w lewym górnym rogu sporządzonego na komputerze pisma widniało logo Centralnego Biura Antykorupcyjnego - pisze dziennik "Polska".

Autor pisma - anonimowy oczywiście - informował w nim, że wobec wydawnictwa CBA prowadzi "procedury operacyjne". Wspomaga je wywiad skarbowy oraz urzędnicy kontroli skarbowej. Kontrahenci firmy powinni więc liczyć się z tym, że już wkrótce i do nich zawitają funkcjonariusze w asyście przeróżnych kontrolerów skarbówki.

Nietrudno zgadnąć, że perspektywa wnikliwego przeglądu wszystkich dokumentów finansowych firmy do przyjemnych nie należy. Kontrahenci wydawnictwa wzięli więc do siebie uwagę anonimowego autora listu, który doradzał, by "do czasu zakończenia procedur" nie utrzymywać kontaktów z wydawnictwem.

Termin wysłania listu wybrano nieprzypadkowo. Początek grudnia to dla wydawnictw takich jak to poznańskie czas zawierania umów na następny rok. Choć w piśmie nie było żadnych danych identyfikacyjnych, a sam tekst sklecony był dosyć nieudolnie, wszystko przyniosło zamierzony efekt - kilku kontrahentów firmy zaczęło rozważać zerwanie umów.

Właściciele wydawnictwa szybko domyślili się, o co chodzi. Poinformowali CBA, skąd następnego dnia otrzymali zaświadczenie, że przeciwko ich firmie nie toczy się żadne postępowanie ani w CBA, ani w skarbówce. Właściciel wydawnictwa, który nie chce wyjawiać swego nazwiska, w wysłanym do CBA piśmie twierdzi, że za próbą zdyskredytowania firmy stoi konkurencja.

"Mamy największą liczbę kontrahentów w branży i uzyskujemy dobre wyniki finansowe. Konkurencja, która ma duże problemy na rynku, nie potrafi tego zaakceptować" - twierdzi rozmówca dziennika. Sprawę bada warszawska prokuratura rejonowa, do której CBA przesłało zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Za podrobienie dokumentu grozi do pięciu lat więzienia.

Przypadek podszywania się pod funkcjonariuszy biura - choć zdecydowanie mniejszego kalibru - zdarzył się do tej pory tylko raz. W październiku ubiegłego roku dwóch braci, podając się za funkcjonariuszy CBA, napadło na drodze w okolicy Jasła na kierowcę małego fiata. Gdy zażądał od nich legitymacji, pobili go i ukradli komórkę. Kilka godzin później siedzieli już w policyjnym areszcie.