"Brak słów - w latach 40. pod Smoleńskiem dokonano potwornej zbrodni. Jednak czy rzeczywiście winę za tę tragedię ponoszą przywódcy ZSRR, jak twierdzi się w nowym dziele pana Wajdy?" - pisze rosyjska gazeta w dodatku "Niezawisimoje Wojennoje Obozrienije".

Reklama

I potem zabiera się za udowadnianie, że za mordem tysięcy polskich oficerów nie mogli stać żołnierze radzieccy. "Rodzimi historycy" mieli ustalić, że NKWD nie używało ani takiej amunicji, jaką w Lesie Katyńskim strzelano do polskich oficerów, ani takiego sznurka, jakim krępowano im ręce.

"Można tylko wysnuć przypuszczenie, że sprytni czekiści, mądrze przewidziawszy rychły wybuch wojny między ZSRR a Niemcami i okupację radzieckich ziem specjalnie przywieźli z III Rzeszy pistolety i sznurek, aby oszukać światową opinię publiczną" - ironizują Rosjanie.

Inny dowód - NKWD miało inna technikę mordowania. Rosjanie strzelali w pierwszy krąg szyjny ofiary. A tymczasem polscy oficerowi zginęli od strzałów w tył głowy - ze spokojem wyjaśnia Aleksandr Szirokorad, którego redakcja przedstawia jako historyka.

Reklama

Rosyjska prawa ostatnio często próbuje zaprzeczać odpowiedzialności NKWD za masakrę polskich oficerów. Tym razem stało się to na kilka dni przed wizytą premiera Donalda Tuska w Moskwie.