Do tego nieszczęśliwego wypadku doszło tuż przed odwołaniem ze stanowiska szefa Prokuratury Okręgowej w Katowicach - pisze "Gazeta Wyborcza".
Prokurator Krzysztof Błach, właściciel laptopa, jako szef katowickiej prokuratury prowadził narady, podczas których przygotowywano zarzuty i omawiano szczegóły akcji przeciwko Barbarze Blidzie. To właśnie Błach nalegał, żeby obciążająca Blidę jej przyjaciółka Barbara Kmiecik pozostała bezkarna i wydał polecenie, by działaczkę lewicy zatrzymać 25 kwietnia - twierdzi "Wyborcza". Była posłanka SLD zastrzeliła się jednak we własnym domu podczas akcji służb specjalnych.
"W tej sprawie Błach koordynował przepływ informacji, jakich domagało się Ministerstwo Sprawiedliwości - mówi jeden z katowickich prokuratorów i prosi o zachowanie anonimowości. "E-mailował też z kolegami, którzy awansowali do Prokuratury Krajowej i stali się najbliższymi współpracownikami ministra Ziobry" - dodaje.
Tuż przed odwołaniem ze stanowiska przez ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego Błach ogłosił, że jego służbowy laptop został zniszczony i poprosił o obciążenie kosztami - ustalili dziennikarze. Prokurator tłumaczył współpracownikom, że pracował w kąpieli i komputer przypadkowo wpadł mu do wanny, a informatyk stwierdził, że nie można go już naprawić.
"Prokurator Błach komputera nie zwrócił, ale 5 grudnia zapłacił za niego 3240 złotych. W tej sytuacji nie prowadziliśmy żadnego postępowania wyjaśniającego" - opowiada prokurator Marta Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Uszkodzony laptop skreślono z ewidencji prokuratury. Przeszedł na własność Błacha.
Nie wiadomo, jakie informacje zawierał twardy dysk. "Biorąc pod uwagę problemy, jakie spotkały laptop ministra Ziobry, historia z zatopieniem komputera prokuratora Błacha może być nieprzypadkowa i powinna zostać wnikliwie zbadana. To mi wygląda na jakąś epidemię" - mówi mecenas Leszek Piotrowski, pełnomocnik rodziny Blidów.
Krzysztof Błach nie chciał rozmawiać o laptopie.