Z materiału, wyemitowanego w ubiegłą niedzielę, dowiadujemy się, że jeżeli tłumacz wpadnie w ręce talibów, to za współpracę z wojskami koalicji traci głowę. Śmierć grozi też ich rodzinom. Ale mimo to w programie pokazano twarze i nazwiska trzech tłumaczy - dwóch z nich współpracuje z Polakami, a jeden z Amerykanami.
Terroryści mogą się mścić
Na filmie kapitan Paweł Lech mówi wprost: "Jeśli w otoczeniu tłumacza sąsiedzi dowiedzieliby się, że pracuje on dla nas, to jest pewne ryzyko. Jakie? Mogliby się na nim mścić. Porwać jego rodzinę".
Teraz cały materiał jest dostępny w internecie.
"To zupełny brak fachowości, lekkomyślność i głupota" - komentuje materiał TVP Abdel Kader Mousleh z Zakładu Arabistyki i Islamistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
"Tym tłumaczom na pewno zaszkodzono. Ludzie myślą, że różne grupy atakują w Afganistanie czy Iraku na ślepo. Tymczasem one czytają polskie gazety, oglądają polską telewizję, zbierają cały czas materiały" - tłumaczy Mousleh.
Zmroziło mnie, jak zobaczyłem materiał TVP
"Przyznam, że zmroziło mnie, gdy to zobaczyłem. Dlatego przekazałem tę sprawę do dowództwa operacyjnego" - mówi dziennikowi.pl Robert Rochowicz, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej. "Ustaliłem jednak, że tłumacze zgodzili się na występ przed kamerami. A ponieważ nie są żołnierzami, tylko naszymi współpracownikami, wojsko nie mogło im tego zakazać" - zastrzega.
Nieoficjalnie wojskowi przyznają jednak, że tłumacze, ujawniając się, narazili siebie i rodziny na duże niebezpieczeństwo. Dziennikarze muszą zdawać sobie z tego sprawę i powinni zakryć ich twarze. Tak jak amerykańskie media, które od lat zawsze zakrywają twarze współpracowników swoich wojsk.
Jeden z wydawców "Wiadomości" powiedział nam nieoficjalnie: "Oczywiście, że rozmawialiśmy o tym, czy publikować te dane. Jednak korespondent zapewnił nas, że można je puścić. Więc puściliśmy je. Jeśli macie więcej pytań, odsyłam do rzecznika".
Rzecznik TVP Aneta Wrona przesłała nam wyjaśnienie. Napisała w nim, że materiał "Wiadomości" powstał za zgodą tłumaczy i polskich wojskowych. Oglądał go przed emisją major Mirosław Ochyra, rzecznik Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie.