Granat był wciąż niebezpieczny. Wezwani do przedszkola saperzy sprawdzili, że zapalnik jest sprawny. To cud, że ładunek nie wybuchł w czasie transportu albo przy wysypywaniu ziemi na przedszkolnym podwórku. Odłamki takiego pocisku rażą na 300 metrów.

150 dzieci trzeba było ewakuować. Maluchy - nieświadome zagrożenia, jakie czyhało na nie przed przedszkolem - poszły z opiekunami na wycieczkę. Gdy wróciły, na podwórku nie było już ani groźnego pocisku, ani saperów, ani policji. Zabezpieczony granat odwieziono na poligon, gdzie będzie zdetonowany.

Reklama