Wszystko wydarzyło się przed godz. 10 rano na ulicy Mogilskiej, prowadzącej do ronda w pobliżu dworca kolejowego w Krakowie. Tir zatrzymano kilkadziesiąt minut później. Kierowca był trzeźwy.
Mężczyzna twierdzi, że nie uciekł przed odpowiedzialnością, ale po prostu... nawet nie zauważył potrącenia. Jeśli jednak wina była po jego stonie, grozi mu osiem lat więzienia.