Do poniedziałkowego, najwyższego od początku pandemii wzrostu zachorowań odnieśli się w "Faktach po Faktach" prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych doktor Michał Sutkowski oraz immunolog, ekspert w dziedzinie profilaktyki zakażeń Paweł Grzesiowski.

Reklama

Duża liczba zakażeń w jednym miejscu to wyzwanie epidemiczne - mówił dr Sutkowski. Jak dodał, "Śląsk nie musi się stać polską Lombardią", ale wystarczy, że liczba zakażeń się utrzyma "i to już będzie kłopot".

Słyszymy, że to ognisko jest zwykłym paleniskiem, które możemy zalać kubłem zimnej wody. Okazuje się, że nie. To jest żywe ognisko z żywymi płomieniami, które buchają w różne strony - wskazał gość TVN24.

Dużo odwagi widzę za oknem w podejmowaniu decyzji, ale mam dużo obaw, bo zachowujemy się niedobrze - dodał Sutkowski, komentując podejście społeczeństwa do obowiązujących restrykcji.

Według doktora Grzesiowskiego sytuacja, którą mamy w Polsce jest "tym, o czym mówimy od kilku tygodni". - Nie ma nagłych, szybkich wzrostów, ale mamy pełzające kilkaset przypadków i okresowe, regionalne ogniska epidemiczne. Nie chodzi wyłącznie o Śląsk. Mamy bardzo trudną sytuację w województwie łódzkim. (…) Mamy bardzo trudną sytuację na Mazowszu. Mamy poważne obserwacje wzrostowe na Opolszczyźnie - wymieniał.

Zapytany, czy to oznacza, że Polska osiągnęła szczyt pandemii, odpowiedział, że "my nawet nie osiągnęliśmy podstaw szczytu".

Jeżeli spojrzymy na liczby, to jesteśmy na poziomie początkowym. 500-600 przypadków dziennie przy naszej liczbie ludności to liczba bardzo skromna - mówił.