Przyczyną tragedii, jak to zazwyczaj bywa, była bezmyślność. Mężczyzna położył niezabezpieczony, naładowany sztucer na tylnym siedzeniu auta. Na tym samym siedzeniu jechały również dwa psy myśliwego.
Zwierzaki kręciły się, ujadały. Najprawdopodobniej jeden z nich łapą potrącił spust. Padł strzał...
Myśliwy został ranny w okolice lędźwi. Szybko trafił do szpitala, jeszcze w niedzielę był operowany. Lekarze twierdzą, że jego stan jest stabilny. Ale na polowanie raczej już w tym roku nie pojedzie.