"Idziemy po wolność, idziemy po wszystko" - takim hasłem reklamowana jest niedzielna manifestacja.

W niedzielę po godz. 12 rozpoczął się kolejny protest organizowany m.in. przez Ogólnopolski Strajk Kobiet. W pobliżu Ronda Dmowskiego zebrały się osoby związane ze środowiskiem Strajku Kobiet oraz Strajku Przedsiębiorców.

Reklama

Protestujący mają ze sobą transparenty z napisami: "Abo tak", "Precz z władzą panów", "Wyp***lać, kobiet nie ruszać". Niektórzy z nich trzymają biało-czerwone flagi. Widać też flagi tęczowe, Unii Europejskiej, symbole Strajku Kobiet i plakaty strajku przedsiębiorców. Na miejscu są również duże siły policji. Słychać także komunikaty wzywające do rozejścia się.

Organizatorzy manifestacji ogłosili, że zamierzają przejść ulicą Marszałkowską w kierunku Żoliborza, przed dom prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

Wcześniej Ogólnopolski Strajk Kobiet na swoim profilu na Facebooku zapowiadając protest, pisał, że Prawo i Sprawiedliwość "prowadzi wojnę z całym światem", m.in. z kobietami, młodzieżą, nauczycielami, lekarzami i przedsiębiorcami. "Bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, tak naprawdę wprowadzili nam faktyczny stan wojenny" - napisano.

Z kolei na komunikatorze Telegram organizatorzy napisali: "13 grudnia jest wyjątkowa rocznica. 39 lat temu ogłoszono w Polsce stan wojenny. Tego dnia również na całym świecie szczególnie pamiętamy o ofiarach przemocy policyjnej, bo nigdy nie zapomnimy i nigdy nie wybaczymy tego, co robi nam opresyjne państwo".

Reklama

Włączenie się do protestu zapowiedziały również środowiska związane ze Strajkiem Przedsiębiorców. "Wszyscy, ponad podziałami, bez żadnych uprzedzeń i animozji" - napisali na swoim profilu na Facebooku.

Demonstracja pod hasłem Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko / PAP / Paweł Supernak

Organizatorzy niedzielnego protestu po godz. 15 zaapelowali do protestujących o rozejście się i poinformowali o zakończeniu protestu. Po tym komunikacie grupy protestujących zaczęły opuszczać Żoliborz, gdzie demonstracja dotarła ok. godz. 14. Jak informuje będący na miejscu reporter PAP uczestnicy demonstracji zaczęli się rozchodzić do domów.

Wcześniej protestujący chcieli dotrzeć przed dom wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, ale uniemożliwiła im to policja, która w kordonie ustawiła się przy ul. Mickiewicza.

Organizatorzy zakomunikowali również, że o godz. 18 z jednego z bloków przy ul. Mickiewicza odbędzie się koncert upamiętniający ofiary Stanu Wojennego.

"13. grudnia otworzymy okna i przewietrzymy ten duszny kraj. Przygotujcie się na powiew świeżości ze świata pokoju, miłości i wzajemnego szacunku" - napisali na Facebooku Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. W oknie budynku przy ul. Mickiewicza wystąpić mają m.in. Stanisław Soyka, Tomek Lipiński i Grzegorz Hardej. Natomiast o godz. 17 na PKiN ma zostać wyświetlony symbol Strajku Kobiet.

Po komunikacie o zakończeniu protestu na komunikatorze Telegram poinformowano o akcji solidarnościowej z zatrzymanymi przed Komendą Stołeczną Policji.

Policja przypomina, że zgromadzenie jest nielegalne

Protestujący wyruszyli po godz. 12 z Ronda Dmowskiego w kierunku Żoliborza, gdzie mieszka prezes PiS Jarosław Kaczyński. Przed ul. Świętokrzyską policja ustawiła kordon, który zatrzymał manifestację. Protestujący zaczęli omijać blokadę bocznymi ulicami.

Część manifestujących dotarła na Plac Piłsudskiego i przechodziła obok Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej, który został otoczony przez kilkudziesięciu policjantów. Policja otoczyła równiez pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Policja przypomina na Twitterze, że zgromadzenie odbywa się nielegalnie. Policjanci do uczestników kierują komunikaty o zachowanie zgodne z prawem. Wystawiony został kordon, którego celem jest zejście protestujących z jezdni. Protestujący ruszyli z ronda Dmowskiego - przekazał rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak.

Dodał, że na miejscu działają Zespoły Antykonfliktowe Policji. Wylegitymowano pierwsze osoby. W związku z naruszeniem prawa kierowane będą wnioski o ukaranie do sądu, jak również nakładane są mandaty karne - poinformował Marczak.

Jak poinformowała na Twitterze stołeczna policja, na skrzyżowaniu ulic Zajączka i Mickiewicza grupa protestujących zaatakowała funkcjonariuszy. "Na miejsce skierowano pododdział zwarty. Sytuacja została opanowana. Trwają czynności w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej policjanta" - przekazano.

Wielokrotnie informowaliśmy, że tego typu zachowania nie będą akceptowane i w takich sytuacjach protestujący muszą się liczyć ze zdecydowanym działaniem policji - dodał w rozmowie z PAP rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak.

Od 22 października w całym kraju trwają protesty przeciwko zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji. Wywołało je orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r., zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją.

Protesty przeciwko decyzji TK ws. aborcji, których głównym inicjatorem jest Ogólnopolski Strajk Kobiet, z czasem przerodziły się w wystąpienia antyrządowe. W niektórych akcjach protestacyjnych biorą również udział środowiska związane z innymi grupami społecznymi.

"Cała Polska na Rondo Dmowskiego po wolność" - napisał Paweł Tanajno, wspierający Strajk Przedsiębiorców.

"My nie odpuścimy, my nie będziemy udawać, że to nas nie boli!" - tłumaczy zrzeszająca rolników AgroUnia.

Strajk kobiet i przedsiębiorców 13 grudnia 2020 r. (fot. Krzysztof Jedlak) / Dziennik Gazeta Prawna
Strajk kobiet i przedsiębiorców 13 grudnia 2020 r. (fot. Krzysztof Jedlak) / Dziennik Gazeta Prawna
Strajk kobiet i przedsiębiorców 13 grudnia 2020 r. (fot. Krzysztof Jedlak) / Dziennik Gazeta Prawna
Strajk kobiet i przedsiębiorców 13 grudnia 2020 r. (fot. Krzysztof Jedlak) / Dziennik Gazeta Prawna
Strajk kobiet i przedsiębiorców 13 grudnia 2020 r. (fot. Krzysztof Jedlak) / Dziennik Gazeta Prawna
Strajk kobiet i przedsiębiorców 13 grudnia 2020 r. (fot. Krzysztof Jedlak) / Dziennik Gazeta Prawna
Strajk kobiet i przedsiębiorców 13 grudnia 2020 r. (fot. Krzysztof Jedlak) / Dziennik Gazeta Prawna