Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak przekazał PAP, że Filipowi S. przedstawiono w sumie 12 zarzutów oszustwa i oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości. - Według naszych wyliczeń łączna szkoda to około 4,2 mln zł – powiedział.
Pożyczki na zakup pomarańczy
- Podejrzany nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Złożył obszerne wyjaśnienia i twierdził, że nie miał zamiaru nikogo oszukać – dodał prokurator.
Zarzuty obejmują okres od 2017 do 2019 r. W tym czasie podejrzany zwracał się do poszkodowanych o udzielenie pożyczek na różne inwestycje, m.in. zakup pomarańczy do wyciskania soku.
Według informacji podawanych w ub. roku przez "Głos Wielkopolski" Filip S., były radny jednego z poznańskich osiedli, miał przekonywać pożyczkodawców m.in., że zostanie ambasadorem RP w Egipcie lub przedstawicielem Unii Europejskiej w Sudanie w randze ambasadora. - To pojawia się w zeznaniach pokrzywdzonych. Jest to element wprowadzenia w błąd – wytworzenie sytuacji, która zachęcałaby te osoby do udzielenia pożyczek – wskazał prok. Wawrzyniak.
Co na to MSZ?
W lutym ub. roku, po wszczęciu śledztwa ws. oszustw rzekomego przyszłego ambasadora, wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk przekazał PAP, iż Filip S. nigdy nie był pracownikiem resortu dyplomacji, nie był też rozważany na żadne funkcje dyplomatyczne, konsularne czy ambasadorskie.
Szynkowski vel Sęk poinformował wówczas, że władze Sudanu miały wskazać, iż rozważają kandydaturę Filipa S. na konsula honorowego, ale ostatecznie nie doszło do powołania go na to stanowisko.
Wobec podejrzanego zastosowano środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 50 tys. zł i zakazu opuszczania kraju. Filipowi S. grozi do 10 lat więzienia.