Żaryn w piątek w telewizji Republika był pytany o kwestię osób nielegalnie przekraczających granicę polsko-białoruską. Wszystko wskazuje na to, że możemy spodziewać się ze strony Białorusi wielomiesięcznych prób sprowadzania migrantów na naszą granicę. Doniesienia, które płyną z raportów różnych służb do rządu, mówią, że Łukaszenka szuka nowych tras, którymi będzie mógł sprowadzać migrantów na masową skalę - powiedział rzecznik.

Reklama

Żaryn: Rezerwuar migrantów jest ogromny

Z naszych szacunków wynika, że ten rezerwuar migrantów jest ogromny, nie wiem czy ograniczony. Musimy pamiętać, że Łukaszenka korzysta z aprobaty i wsparcia strony rosyjskiej, zatem to wsparcie i działalność z jednej strony Mińska, a z drugiej Moskwy, powoduje, że z bardzo wielu różnych kierunków ci migranci mogą kierować się na Białoruś. Wiemy, że udało się Łukaszence zbudować stałe połączenie między Mińskiem a Stambułem, co powoduje, że Stambuł jako miejsce przesiadkowe może pozwalać Łukaszence ściągać migrantów z bardzo wielu różnych państw, począwszy od Bliskiego Wschodu, po daleką Azję - mówił Żaryn.

Jak dodał, z informacji polskiego rządu wynika, że Łukaszenka "dociera do różnych państw i podmiotów, również prywatnych, a czasem państwowych, które są w stanie nawiązywać kontakty i połączenia lotnicze".

Reklama

Co się stało z dziećmi?

Podczas czwartkowej debaty nad przedłużeniem stanu wyjątkowego w Sejmie przedstawiciele opozycji pytali m.in. o to, co się stało z małymi dziećmi, zatrzymanymi przez Straż Graniczną w Michałowie i czy nie zostały wysłane z powrotem do lasu na granicy polsko-białoruskiej; prezentowali też zdjęcie dziewczynki, którą sfotografowano wraz z innymi dziećmi na terenie placówki Straży Granicznej w Michałowie.

Żaryn pytany o tę kwestię powiedział, że "w ostatnich dniach Straż Graniczna zatrzymała grupę cudzoziemców - grupę kilku rodzin, również z dziećmi". Te osoby zostały znalezione przez polską Straż Graniczną; ta sytuacja, w związku z tym, że dotyczyła dzieci, została potraktowana w sposób specjalny. Dzieci zostały z rodzinami przewiezione do placówki, zostały nakarmione, były pod opieką polskich funkcjonariuszy, którzy również zadbali o wizytę lekarza. Wszyscy zostali przebadani, nikt nie uskarżał się na żadne dolegliwości - dodał.

Reklama

Żaryn: Ci ludzie chcą jechać do Niemiec

Funkcjonariusze informowali te rodziny, że mają prawo złożyć wnioski azylowe w Polsce. Nikt nie był taką opcją zainteresowany, a wręcz wprost mówiono, że ci ludzie chcą jechać do Niemiec, żeby tam takie wnioski składać - podkreślił Żaryn. Z uwagi na to, że cała grupa przedostała się do Polski nielegalnie, nic jej nie było, a miała prawo legalnego pobytu na terenie Białorusi, wszystkich odstawiono na granicę z Białorusią i poproszono, by się cofnęli do tego miejsca, z którego przybyli - powiedział Żaryn.

Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią - w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego - obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. W czwartek wieczorem Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni.