O spotkaniu poinformowały w "Faktach po Faktach" w TVN24 same weteranki. Anna Przedpełska-Trzeciakowska powiedziała, że spotkanie było "szalenie sympatyczne". - Na pewno chciał nam powiedzieć coś miłego, przyniósł nam piękne kwiaty - dodała.
Według niej Tusk, nawiązując do niedzielnych wystąpień uczestniczek Powstania Warszawskiego, miał zażartować, że obie panie "narozrabiały". - Ale narozrabiałyście, powiedział. Może nie tak dokładnie, ale to wynikało - powiedziała Anna Przedpełska-Trzeciakowska.
"Sama nie przewidywałam, że będę miała do czynienia z takim chamstwem"
Wanda Traczyk-Stawska przyznała, że była zmartwiona przebiegiem wiecu, podczas którego w ostrych słowach zwróciła się do zakłócającego jej wystąpienie prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza. - Bardzo byłam zmartwiona, że przedobrzyłam, że się tak zezłościłam. Nie miałam zgody na takie wystąpienie, bo z nikim go nie uzgadniałam, nic nikomu nie mówiłam, co powiem. Sama nie przewidywałam, że będę miała do czynienia z takim chamstwem - powiedziała weteranka.
Zaprotestowała też przeciwko posługiwaniu się symbolem Polski Walczącej przez narodowców. - Jeżeli oni uważają, że mają prawo nosić nasze wszystkie symbole, to niechże się zachowują tak, jak my. A jak, nie, to precz. Oddać nam to. Nikt nie ma prawa, póki nie umie się zachować, tak jak moi koledzy i moje koleżanki (...) Za tę kotwicę ile dzieciaków, tych najmłodszych z Szarych Szeregów zapłaciło życiem, za to żeśmy na ścianach malowali Polskę Walczącą? I oni nie mają żadnego uprawnienia do tego z naszej strony, żeby nosić nasze symbole - podkreśliła Traczyk-Stawska.
"Jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała!"
Wanda Traczyk-Stawska podkreślała m.in., że w Europie "byliśmy zawsze i nikt z niej nas nie wyprowadzi". Jej przemówienie zagłuszane było przez odbywającą się nieopodal kontrmanifestację środowisk narodowych, podczas której przemawiał Robert Bąkiewicz. Wówczas Traczyk-Stawska zwróciła się bezpośrednio do niego. - Milcz, głupi chłopie, milcz, chamie skończony! Ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu. Nigdy nikt nie wyprowadzi nas z mojej ojczyzny, która jest Polską, ale także z Europy, bo Europa to także moja matka – powiedziała, za co zgromadzeni nagrodzili ją gromkimi brawami. - Kocham was i mam prawo powiedzieć: nikt nigdy nas z naszej ojczyzny nie wyprowadzi, a nasza ojczyna to Polska w Europie – podkreśliła uczestniczka Powstania Warszawskiego.
Anna Przedpełska-Trzeciakowska wspominała z kolei, że kiedyś jako sanitariuszka miała obowiązek ratować ludzi. - Trzeba było zatamować krew. Ja też chcę dzisiaj zatamować krew - stwierdziła. - Zostajemy w Europie, nie dajemy się wyprowadzić kłamcom i łgarzom, którzy prowadzą nas na nieszczęście - dodała.