Do zatrzymania aktywistów, wśród których był siostrzeniec premiera, doszło około pierwszej w nocy. Rozwiesili oni transparenty z hasłami "Precz z faszyzmem", "Kaczyński rękoma Glińskiego finansuje faszystowski marsz". Potem zostały odpalone race i przyjechała policja - relacjonuje w rozmowie z Radiem ZET pełnomocniczka Brody, Katarzyna Izydorczyk. - Mieli obiecane, że jak dobrowolnie zejdą, to zostaną tylko wylegitymowani. Oni zeszli w nocy dobrowolnie. Przetrzymywali ich. W końcu zdecydowali, że wiozą ich na "dołek" - mówi Izydorczyk.
Policja prowadzi czynności w kierunku naruszenia miru domowego - potwierdza rzecznik Komendy Rejonowej Policji 1 w Warszawie podinsp. Robert Szumiata. Za naruszenie miru domowego grozi grzywna, ograniczenie lub pozbawienie wolności do roku.