Wystawiony przez kolekcjonera przedmiot to układ sterowania i naprowadzania rakiety ziemia-powietrze. Po dołączeniu materiału wybuchowego powstałoby bardzo niebezpieczne narzędzie. Pan Jacek chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji - policjantom tłumaczył, że urządzenie jest zupełnie niegroźne i próba jego sprzedaży wcale nie jest niezgodna z prawem.
Mężczyzna twierdzi, że układ sterowania kupił za 200 złotych od innego kolekcjonera. Wystawił przedmiot w internecie, chciał sprzedać za 2,5 tys. zł. Zanim ktokolwiek zdążył się zainteresować zakupem rakiety, kolekcjonera namierzyli stołeczni policjanci.
"Sprzedaż technologii wojskowych bez wymaganych koncesji jest karalna" - mówi DZIENNIKOWI Dorota Tietz z komendy stołecznej. Mężczyźnie grozi nawet dziesięć lat za kratkami. Policja poszukuje człowieka, od którego pan Jacek kupił rakietę.