Niezwykła propozycja padła podczas II Ogólnopolskiej Debaty o Zdrowiu Seksulanym. Resortowi zdrowia zarzucono m.in., że nie refunduje leków na zaburzenia erekcji. Reprezentujący ministerstwo Adam Fronczak początkowo zasłaniał się innymi argumentami: "Leki na zaburzenia erekcji mogłyby być nadużywane" - stwierdził, a kiedy spotkał się z krytyką, próbował ratować się chorymi na raka i serce, którzy też skarżą się na niedofinansowanie.
Chwilę później jednak wiceminister wpadł na lepszy pomysł. Zaczął od krótkiego wykładu na temat zbawiennych skutków seksu: "Podczas seksu spalamy 150 kalorii, seks skutecznie obniża ciśnienie, niweluje bóle głowy, ułatwia zasypianie i łagodzi stres. Może więc policzmy, ile państwo wydaje na leczenie tych wszystkich dolegliwości?" - zaproponował. Wówczas - jak wyjaśnił - zamiast wydawać pieniądze na leki przeciwbólowe czy obniżające ciśnienie, można by wspomóc ludzi cierpiących m.in. na zaburzenia erekcji. A bóle głowy, nadwagę i depresję leczyć tanio i przyjemnie, czyli seksem.