Marsz Tolerancji z udziałem mniejszości seksualnych wyruszył po godzinie z placu Wolnica. Na ulicy Grodzkiej przeciwnicy marszu zaatakowali ochraniających marsz policjantów. W stronę funkcjonariuszy poleciały jajka, butelki i m.in. krzesła.
"Napastnicy zostali zepchnięci policyjnymi tarczami, Marsz Tolerancji wkroczył na Rynek. Zatrzymano 15 osób, podejrzewanych o udaremnienie legalnej demonstracji" -powiedział Michał Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Zatrzymani zostaną przesłuchani na komisariacie. O ich dalszych losach zadecyduje prokuratura. Za udaremnienie legalnej demonstracji grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Zablokowanie Marszu Tolerancji zapowiadali zarówno uczestnicy Marszu Tradycji i Kultury, zorganizowanego w sobotę przez Młodzież Wszechpolską, jak i uczestnicy Marszu Normalności - zorganizowanego przez radykalne Narodowe Odrodzenie Polski. Według szacunków policji, uczestniczyło w nich w sumie ok. 200 osób.
Porządku podczas przemarszów pilnowało około 400 policjantów. Nie doszło do większych zakłóceń porządku. Przy kościele św. Wojciecha na Rynku prawdopodobnie spadł z murku 72-letni duchowny. Wezwane wbrew jego protestom pogotowie, odwiozło duchownego do szpitala.
Jak informowała rzeczniczka Marszu Tolerancji Aleksandra Sowa, celem zorganizowanego po raz piąty w Krakowie przemarszu było promowanie tolerancji, wolności i społeczeństwa obywatelskiego. Organizatorzy marszu zapowiadali, że nie będą wchodzić w dialog z uczestnikami konkurencyjnych marszów, "bo to nie ma sensu, sprowadza się to do wyzwisk".