Katastrofa lotnicza na olsztyńskim lotnisku. Startująca maszyna premiera urwała drzwi śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratowniczego. Podmuch powietrza po prostu je wyrwał. Teraz śmigłowiec Mi-2 będzie musiał trafić do naprawy.
Jak podaje Radio Zet, szef pogotowia przyznaje, że wina nie leży po stronie premiera. "To był błąd pielęgniarki, która ich nie domknęła" - mówi Radiu Zet Robert Gałązkowski. Maszyna będzie teraz uziemiona przez 1-2 dni.
Pogotowie nie przejmuje się zbytnio wypadkiem, bo... śmigłowcem i tak nie ma kto latać. Jak twierdzi Radio ZET, w Olsztynie brakuje lekarzy chętnych do pracy w pogotowiu lotniczym. I to pomimo, że za godzinę dyżuru lekarz dostaje aż 65 złotych.