Pierwszy spot - za który jego autorzy dostali 2,5 tysiąca złotych nagrody - to "częstochowska rymowanka" zilustrowana scenką z rodzinnej libacji. Ojciec pyta syna na kogo głosować: "Myślę o Kurskim. Znana postać. Ma duże szanse, by się dostać". Syn odpowiada: "No nie, nie mogę. Będzie afera. Chcesz zagłosować na bulteriera?".

Reklama

>>>Zobacz spot wyborczy partii EĄ z rymowanką

Ojciec z synem popija przy tym "Gorzałkę Wyborczą" z etykietą, na której widnieje podobizna Majewskiego i hasło "Niech moc będzie z wami". Puenta jest taka, że warto głosować na Ędwarda Ąckiego, czyli jedno z wcieleń Szymona Majewskiego.

>>>Zobacz parodie reklamy ING z orędziem o kiełbasie

Drugi spot - który również nagrodzono kwotą 2,5 tys. zł -przedstawia kandydata w wyborach z ramienia partii PISK, której logo łudząco przypomina znak Prawa i Sprawiedliwości. Spot jest parodią reklamy ING z Markiem Kondratem wygłaszającym orędzie o kiełbasie. Na dodatek wcale nie jest zabawniejszy od oryginału.

Tomasz Kin - znany prezenter radiowo-telewizyjny i recenzent poczynań naszych celebrytów - uważa, że Szymon Majewski tylko chwilowo utracił formę. Dodał, że nie wierzy w trend spadkowy, ale przyznał, że wczorajszy odcinek był "siermiężny". "Za wysoko sobie postawił poprzeczkę i to będzie pułapka, w którą wpada wielu ludzi w telewizji" - mówi DZIENNIKOWI Kin.

"Jest świetnym scenarzystą, felietonistą. Ale wydaje mi się, że wczoraj, gdyby nie było w studiu tych wszsytkich warm-up'erów od aplauzu, to reakcja publiczności byłaby mizerna" - mówi Kin.

Wczorajszy odcinek "Szymon Majewski show" faktycznie nie powalał. Jedyną "perłą" były "Rozmowy w tłoku", gdzie aktorzy parodiowali małżeństwo Lisów. Kin nazwał tę część programu "strzałem w dziesiątkę".

"Szymon Majewski nie jest w kryzysie. Niedawno robiłem z nim program w TVN Warszawa i widziałem jak reagowali na niego ludzie na ulicy. On ma gigantyczny kredyt, zwłaszcza u ludzi starszego pokolenia" - dodaje Kin.