W sklepie internetowym Łukasza S. można kupić najróżniejszy asortyment: odtwarzacze MP3, luksusowy laptop Lamborghini, rowery Kross, zestawy kina domowego, aparaty fotograficzne, a wkrótce pojawi się tu aż dziewięć mercedesów. Wszystkie te przedmioty to wygrane w konkursach smsowych. Owe mercedesy Łukasz ze znajomymi zgarnął w konkursie operatora komórek Era, w którym do wygrania było sto samochodów.
Do osób, które z konkursów zrobiły swoje źródło utrzymania, dotarli dziennikarze tygodnika "Wprost". "Od ośmiu lat gram i wygrywam wszystko jak leci. Po spieniężeniu nagród i odliczeniu podatków, zostaje dobra warszawska pensja" - mówi Łukasz tygodnikowi.
Dziennikarze szacują, że w podobny sposób w Polsce działa kilkadziesiąt osób. Regularnie zgarniają większość nagród w różnych konkursach. Warunek konieczny: duża gotówka na wejściu.
"Wprost" dotarło też do Barbary N. z Jaworzna. Kobieta wygrała w konkursie Ery trzy samochody i czwartego do spółki ze wspólnikiem. Każde auto warte jest około 120 tys. zł, ale pani Barbara aby je wygrać, zainwestowała 200 tys. zł. Po prostu tyle kosztowało ją wysłanie kilkunastu tysięcy smsów. W najgorętszym okresie wstukiwała 120 wiadomości na godzinę. Przez 18 godzin dziennie.