Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk przekazała, że w oparciu o zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy ustalono, że prezes Fundacji "Galar Gdański", która była armatorem jachtu "Galar Gdański I" nie wykonał obowiązków wynikających z bycia armatorem.

Reklama

"Nie było możliwości oceny prędkości pływania"

Między innymi podjął nieprawidłową decyzję o zainstalowaniu na jachcie układu sterowania silnika, niezawierającego tachometru, który wskazywałby rzeczywistą prędkość obrotową silnika. Nie było zatem możliwości oceny prędkości pływania jednostki i wielkości obciążenia silnika. Tym samym osoba wykonująca manewry nie znała pełnych możliwości operacyjnych jednostki, umożliwiających podejmowanie racjonalnych decyzji manewrowych - poinformowała.

Reklama
Reklama

Jak ustalono, armator nie prowadził dokumentacji serwisowej jednostki i nie rejestrował godzin pracy napędu motorowego. Nie przestrzegał okresów przeglądowych wynikających z liczby przepracowanych godzin, a jednostka była eksploatowana z ciągłym, aktywnym alarmem.

Na jachcie funkcję I sternika powierzył osobie, która nie miała wymaganych przepisami uprawnień sternika motorowodnego morskiego, uprawnień radiowych, umiejętności i doświadczenia wymaganego dla rejsów komercyjnych. Nadto armator nie zapewnił odpowiedniego przeszkolenia prowadzących jednostki. Doprowadził w ten sposób do użytkowania jachtu w stanie nienadającym się do bezpiecznej żeglugi w obszarze portowym i pełnienia jakichkolwiek usług turystycznych, połączonych z transportem ludzi, a finalnie przyczynił się umyślnie do sprowadzenia w dniu 8 października 2022 roku katastrofy w ruchu wodnym – przekazała prok. Wawryniuk.

Zarzuty

Jak dodała, prokurator przedstawił prezesowi Fundacji "Galar Gdański", która była armatorem jachtu "Galar Gdański I" zarzut popełnienia przestępstwa z art. 173 par. 1 i 3 k.k., tj. umyślnego przyczynienia się do sprowadzenia katastrofy w ruchu wodnym.

Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa i odmówił złożenia wyjaśnień. Za zarzucone mu przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od lat 2 do 12 – wyjaśniła Grażyna Wawryniuk. Na wcześniejszym etapie śledztwa zarzut popełnienia przestępstwa z art. 173 par. 1 i 3 k.k. przedstawiono osobie, która pełniła funkcję I sternika jachtu "Galar Gdański I" – dodała.

Wypadek

8 października ub.r., na terenie Kanału Kaszubskiego przewrócił się Galar Gdańsk I, 12 pasażerów i dwóch członków załogi wpadło do wody. Zginęły cztery osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, której dziecka też nie udało się uratować. Galary to drewniane, płaskodenne łodzie flisackie, które 300 lat temu pływały po Motławie przewożąc m.in. sól, mąki i zboża. Wówczas miały 18 metrów długości i osiem metrów szerokości. Wycieczkowe Galary Gdańskie są mniejsze, mają ok. dziewięć metrów długości i trzy metry szerokości. Na pokład może wejść 12 pasażerów oraz dwie osoby załogi.