Czy nieujawniający się kupcy znajdują chętnych? "Niestety nie wiemy jak wiele osób sprzedało akcje. To typowy szary rynek. Nikt z tych, co sprzedał czy też przyrzekł sprzedać akcje po lipcu 2010 r., nie informuje nas o takiej transakcji" - mówi "Gazecie Lubskiej" dyrektor ds. akcji pracowniczych PGNiG Kazimierz Zajączkowski.

Reklama

Teoretycznie akcji pracowniczych nie można sprzedać do licpa 2010 roku. Ale zainteresowani transakcją łatwo obchodzą te obostrzenia. Wystarczy bowiem, że umowa dotyczy przyrzeczenia sprzedaży.

Stawka jest wysoka. Do rąk obecnych lub byłych pracowników Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa trafiło 750 milionów akcji. Ich nominalna wartość to 1 zł. Ale na giełdzie płaci się za nie ponad 4 zł. A to oznacza, że w rękach nafciarzy mogą być 3 mld złotych.

Tajemniczy kupcy płacą za walory znacznie mniej: 2,5-2,6 zł. Dyrektor Zajączkowski i tak podkreśla, że to całkiem sporo. Niedawno kupujący oferowali tylko 1,8 zł.

Kto chce tanio skupić akcje PGNiG. "Gazeta Lubuska" zadzwoniła do jednego z tajemniczych kupców, który ogłaszał się na słupie przed zielongórskim oddziałem PGNiG. Stwierdził on, że razem ze swoimi współpracownikami skupuje walory w 50 miastach Polski. "Kupuję dla dużej spółki. O nazwiskach a także nazwie spółki będziemy mogli mówić, kiedy dojdzie do podpisania umowy" - dodał.