Jedną z najbardziej sensacyjnych i tajemniczych spraw kryminalnych w Polsce jest sprawa "Rurabombera".

Postrach Warszawy

Rurabomber, czyli Mariusz Ś., był postacią, która wstrząsnęła Warszawą. Jego metoda działania była nie tylko niebezpieczna, ale również nieprzewidywalna, co sprawiło, że mieszkańcy miasta żyli w ciągłym strachu. Mariusz Ś. terroryzował prawobrzeżną Warszawę, nie dając mieszkańcom chwili wytchnienia.

To pseudonim nadany przez media sprawcy, który w latach 1998-2000 wysadzał w powietrze rury gazowe w Warszawie. Sprawca pozostawił na miejscach zbrodni listy z żądaniami i groźbami. Domagał się m.in. uwolnienia więźniów politycznych, zwiększenia płac i emerytur, czy zmiany konstytucji.

Reklama

Podziwiał swoje dzieło

W 2000 roku policja zatrzymała podejrzewany o bycie Rurabomberem. Został zatrzymany na warszawskiej Pradze Północ tuż po wybuchu jego ostatniej bomby. Ironią losu było to, że stał wśród tłumu gapiów, obserwując działania policji. Mariusz S. został skazany na 14 lat więzienia. Był oskarżony o podłożenie pięciu ładunków wybuchowych w Warszawie, które raniły trzy osoby, w tym dwie ciężko. Mimo to, nie okazał skruchy i groził, że po wyjściu z więzienia będzie podkładał ładunki "miliony razy silniejsze".