Rzeczniczka ostrołęckiej prokuratury Elżbieta Łukasiewicz poinformowała w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że w czasie śledztwa były policjant nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.

Były policjant oskarżony o molestowanie

Sprawa byłego naczelnika Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku dotyczy oficjalnego spotkania z okazji ubiegłorocznego Dnia Kobiet w budynku Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

Reklama

Regionalne media informowały o tym, że policjant miał w trakcie spotkania klepnąć ręką w pośladek pracownicę cywilną komendy.

Reklama

Naczelnik odwołany

Komendant wojewódzki odwołał naczelnika z zajmowanego stanowiska w związku z podejrzeniem, że doszło do zachowania mogącego naruszyć godność i nietykalność pracownicy. Wobec policjanta wszczęto też postępowanie dyscyplinarne.

Policjant został odwołany, bo zachował się w sposób poniżający, naruszający godność i nietykalność – mówił wówczas rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.

Funkcjonariusz nie pełnił też już służby w tej jednostce, żeby na co dzień, nie mieć kontaktu z tą kobietą i by miała ona komfort pracy. Ostatecznie w sierpniu ubiegłego roku został zwolniony ze względu na ważny interes służby. W związku z tą decyzją umorzone zostało – jako bezprzedmiotowe - postępowanie dyscyplinarne. Komenda Główna Policji utrzymała decyzję o zwolnieniu.

Reklama

Sprawę byłego policjanta przejęła prokuratura

Zawiadomiona została też wówczas prokuratura. Ostatecznie sprawą zajmowała się Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce. Po zebraniu dowodów śledczy postawili podejrzanemu (obecnie oskarżonemu) zarzut naruszenia nietykalności cielesnej. Według śledczych, podczas składania życzeń uderzył on kobietę otwartą dłonią w pośladek. Czyn został też opisany jako zachowanie stanowiące "rażące lekceważenie porządku prawnego".

"Powyższe okoliczności ustalono na podstawie zeznań świadków, głównie funkcjonariuszy i pracowników cywilnych komendy, zabezpieczonego monitoring z budynku Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku oraz inny materiał dowodowy" - wskazała prok. Łukasiewicz. Za zarzucane oskarżonemu przestępstwo grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia.