Arcybiskupa Gocłowskiego nie przesłuchiwano w sądzie, bo biegły uznał, że może to zaszkodzić zdrowiu duchownego. Były metropolita gdański cierpi bowiem na problemy z sercem. W sprawie afery Stella Marisarcybiskup Gocłowski jest świadkiem.

Reklama

"Zawsze świadek ma prawo być chory. To nie jest precedens, to nie jest nic nadzwyczajnego, że rozprawa odbywa się poza sądem. Wierzę w to, że taki świadek jak ksiądz arcybiskup będzie świadkiem wiarygodnym" - tłumaczył obrońca jednego z oskarżonych Jacek Potulski.

Jakie pytania zadawano arcybiskupowi? Prokuratura chciała się przede wszystkim dowiedzieć, czy osoby pracujące w wydawnictwie Stella Maris informowały go o nieprawidłowościach. "Z treści zeznań arcybiskupa wynika, że o trudnej sytuacji i nieprawidłowościach w Stella Maris dowiedział się dopiero później, to jest około 2002 roku" - wyjaśniał potem prokurator Przemysław Strzelecki.

Czy tak długie przesłuchanie nie zaszkodziło zdrowiu duchownego? "Ksiądz arcybiskup był w dobrej formie. Na pytania odpowiadał rzeczowo. To, że przesłuchanie trwało tak długo, wynikło z szeregu pytań sądu, ale także i stron" - dodał Strzelecki.

>>>Gangsterzy robili interesy z Kościołem?

Dwóch głównych oskarżonych w procesie Stella Maris to 60-letni były kapelan arcybiskupa Gocłowskiego i jego pełnomocnik w Stella Maris, ksiądz Z.B. oraz 45-letni były dyrektor wydawnictwa, syn znanego trójmiejskiego adwokata T.W. Na ławie oskarżonych zasiada też między innymi współwłaściciel dwóch firm konsultingowych z Gdyni J.B., który w latach PRL był pracownikiem cenzury.

Wszyscy odpowiadają przed sądem za współudział w przywłaszczeniu w latach 1997-2001 ponad 67 milionów złotych, pranie pieniędzy oraz oszustwa podatkowe w wysokości kilkunastu milionów złotych. Grozi im do 10 lat więzienia.

Ich pomysł polegał na zawieraniu fikcyjnych kontraktów na doradztwo z różnymi firmami. Usługi wykonywało kościelne wydawnictwo zwolnione z podatku. Potem pieniądze wracały do firm, ale kilka procent prowizji zostawało w kieszeniach oskarżonych i wydawnictwa.