W zeszłym tygodniu w sortowni śmieci w Działdowie znaleziono ciało noworodka. Zwłoki dziecka odnaleźli pracownicy zakładu. 28-letnia kobieta usłyszała w tej sprawie zarzuty.
Szokujące ustalenia dziennikarzy
Dziennikarze "Faktu" ustalili, że 28-latka miała zakopać ciało noworodka w lesie, a później odkopać zwłoki i wrzucić do piwnicy. Na koniec miały trafić do śmieci.
Śledczy nadal badają, czy dziecko urodziło się żywe. Podczas przesłuchania, kobieta miała zeznać, że noworodek urodził się martwy. Usłyszała zarzut zbezczeszczenia zwłok. Grozi za to kara dwóch lat pozbawienia wolności.
Wyniki sekcji zwłok wyjaśnią powód śmierci dziecka
Choć zlecono przeprowadzenie wyników sekcji zwłok noworodka, jeszcze nie ma jej wyników. Jeśli badania wykażą, że dziecko urodziło się żywe, kobieta może usłyszeć zarzut zabójstwa, za który może jej grozić nawet dożywocie.
Wobec 28-latki zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze: dozór policji i zakaz opuszczania kraju.
Policja nie informuje, czy kobieta jest matką innych dzieci oraz z jakiego powodu miała wyrzucić ciało noworodka do śmietnika.