Zarzuty korupcyjne usłyszał nie tylko Sylwester R., ale także dyrektor szczecińskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Tadeusz D. Ten ostatni miał - według śledczych -zażądać m.in.: 30 tys. złotych w zamian za zlecenie prac przez ZUS. Obu grozi kara 10-letnioego więzienia. Obaj nie przyznają się do winy.
>>>Zobacz, jak były prezes ZUS trafił za kraty
Tymczasowo aresztowano również Leszka Sz. - szefa jednego ze szczecińskich referatów ZUS oraz Henryka M. - lokalnego biznesmena. Jedynie Jan A., wiceszef ZUS w Szczecinie pozostał na wolności.
Wszyscy oni mieli tworzyć tzw. "spółdzielnię", która - według prokuratorów - brała i dawała łapówki. Prezes zakładu miał zdaniem śledczych przymykać oko na proceder i w zamian dostawał "upominki".
>>>Mężydło: ZUS chciał przepłacić 2,5 mln zł
Według śledczych, prezes ZUS dostał od "darczyńców" materiały budowlane o wartości 21 tysięcy złotych, telewizor (2,5 tysiąca zł). Miał nie gardzić również takimi prezentami, jak opłacony pobyt nad morzem.
Prokuratura ujawniła, że prezes ZUS, którego zatrzymano w ubiegłym tygodniu, usłyszał sześć zarzutów. Śledczy mówią, że za tolerowanie łapówkarskiej "spółdzielni" w ZUS, Sylwester R. miał dostać od niej telewizor i pozwolił sobie opłacić wakacje i sprowadzenie auta z zagranicy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama