"Afera GetBack” - Polacy stracili 3,5 mld zł
Afera GetBack, w której obywatele stracili 3,5 mld zł obnażyła głęboki kryzys instytucji państwa; zawiódł nie tylko nadzór finansowy, ale także wymiar sprawiedliwości, jak i politycy odpowiedzialni za państwo - powiedział Prezes NIK Marian Banaś, prezentując ustalenia kontroli Izby. Najwyższa Izba Kontroli (NIK) podkreśla, że pomimo upływu czasu, sprawa GetBacku wciąż pozostaje nierozstrzygnięta. Afera ta, która dotknęła ponad 9 tysięcy osób, do dzisiaj nie doczekała się pełnego wyjaśnienia.
Działania instytucji państwa były nieadekwatne do istoty i skali zagrożeń - oświadczył Banaś. Dodał, że w szczególności Komisja Nadzoru Finansowego nie podejmowała prawnie możliwych działań, które mogły zmniejszyć skalę strat i nie zrealizowała swojego ustawowego celu, czyli prawidłowego funkcjonowania rynku finansowego. Zdaniem NIK poczynania Komisji cechowały się nierzadko niezrozumieniem i opieszałością - komentował prezes Izby.
Prezes izby komentował, że w ocenie NIK zawiodła również prokuratura. Odkryto bowiem "budzące poważne wątpliwości" powiązania prokuratorów prowadzących śledztwa z osobami z Getback, potwierdzono przypadki nacisków, w tym prokuratora krajowego na prokuratorów prowadzących postępowania oraz nakłanianie ich do zgłaszania wniosków o areszty dla osób z kierownictwa Getback, mimo że nie było do tego przesłanek. Z kolei w postępowaniu układowym sąd podejmował, zdaniem NIK, decyzje niekorzystne dla poszkodowanych.
"Zawiedli również politycy". Są zawiadomienia do prokuratury
Zawiedli również politycy odpowiedzialni za państwo, służby i wymiar sprawiedliwości, nie podejmując żadnych adekwatnych działań - stwierdził Banaś.
W następstwie ustaleń kontroli dotyczących GetBacku, Najwyższa Izba Kontroli (NIK) złożyła w prokuraturze cztery zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw. To kolejny krok NIK w dążeniu do rozliczenia odpowiedzialnych za aferę, która poszkodowała tysiące osób.
Jak poinformowała departamentu strategii w NIK Magdalena Krakowska-Wąż chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstw przez członków zarządów Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI), spółek giełdowych, biegłego oraz zastępcy Prokuratora Krajowego, związanych ze sprawą. Jak podkreśliła, KNF, prokuratura i sądy nie dokonały ustalenia wartości portfeli wierzytelności, aktywów spółki, w tym certyfikatów inwestycyjnych, jak również nie zbadano rzetelności składanych przez spółkę sprawozdań finansowych pomimo posiadanych uprawnień - wyjaśniła.
Najwyższa Izba Kontroli (NIK) zarzuca Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) brak skutecznych działań w nadzorze nad GetBackiem. Według NIK, KNF miała świadomość m.in. braku wywiązywania się przez spółkę z obowiązku raportowania, jednak nie wykorzystała dostępnych jej narzędzi prawnych. Zdaniem Izby, taka bierność mogła uniemożliwić rzetelne ustalenie rzeczywistej wartości majątku GetBacku.
W ocenie NIK, prokuratura nie wyjaśniła do chwili obecnej w sposób merytoryczny przyczyn, przebiegu i skutków "afery GetBack” oraz nie wskazała osób odpowiedzialnych za utratę środków przez wierzycieli, w tym obligatariuszy niezabezpieczonych.
Banaś chce komisji śledczej
Według Izby, całą sprawę powinna wyjaśnić sejmowa komisja śledcza ze względu na skalę ujawnionych w trakcie kontroli nieprawidłowości w funkcjonowaniu najważniejszych organów państwa. Aparat państwa przez ponad siedem lat nie był w stanie wyjaśnić tej afery w interesie tysięcy pokrzywdzonych obywateli, ale także w celu zapewnienia bezpieczeństwa funkcjonowania rynku finansowego i pozostawał całkowicie bierny na krzywdę ponad 9 tys. obligatariuszy, którzy w dobrej wierze nabywali obligacje korporacyjne - oceniła NIK.
Reakcja KNF
KNF odpiera zarzuty Izby. "Wystąpienie pokontrolne przedstawia działania UKNF w sposób niepełny, nieobiektywny, nieuwzględniający obowiązujących przepisów prawa oraz zakresu zadań realizowanych przez Urząd"- uważa KNF. Według Komisji, niektóre z ustaleń oraz ocen i wniosków w wystąpieniu pokontrolnym są wynikiem błędnej oceny zebranego materiału, jak również wadliwej interpretacji przepisów prawa przez NIK. "W niektórych przypadkach NIK nie wykazała dostatecznych dowodów na sformułowanie negatywnej oceny działań UKNF" - ocenia Komisja. Według niej, ocena NIK została w dużej mierze sformułowana na bazie subiektywnego wzorca działań UKNF przyjętego przez kontrolerów NIK, abstrahującego od obowiązujących przepisów prawa oraz praktyki nadzorczej.
GetBack to spółka, która powstała w 2012 roku. Jej głównym zadaniem było odzyskiwanie długów. Firma kupowała całe pakiety niespłaconych wierzytelności od banków, firm telekomunikacyjnych czy energetycznych. Często robiła to za pieniądze, które pozyskiwała z zewnątrz, na przykład poprzez sprzedaż obligacji. GetBack zajmował się również zarządzaniem długami dla funduszy inwestycyjnych, których był wyłącznym właścicielem. W lipcu 2017 roku spółka zaczęła być notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych (GPW).
Według NIK, "afera GetBack” rozpoczęła się 16 kwietnia 2018 r., kiedy spółka przekazała do publicznej wiadomości informację o pozytywnym zaangażowaniu w rozmowy z bankiem PKO BP oraz PFR o finansowaniu na łączną kwotę do 250 mln zł. Z komunikatu wynikało, że jego treść została uzgodniona, a strony prowadzą negocjacje. PKO BP jak i PFR zdementowały te informację, a następnego dnia odwołany został prezes GetBack. 20 kwietnia 2018 r. KNF złożyła zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków zarządu GetBack polegającego na przekazaniu nieprawdziwych danych w treści komunikatu, oraz manipulacji informacją.
2 maja 2018 r. GetBack złożył wniosek o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego (PPU), zgodnie z którym wierzyciele mieli otrzymać 65,63 proc. wierzytelności w gotówce, a pozostała część podlegać miała konwersji na akcje. W kolejnych trzech miesiącach zatrzymano i tymczasowo aresztowano członków zarządu GetBack oraz prezesa Altus TFI w związku z transakcją zbycia na rzecz GetBack podmiotu EGB Investements. Według NIK do dziś żadna instytucja publiczna nie ustaliła wartości portfeli wierzytelności, aktywów spółki, w tym certyfikatów inwestycyjnych, a poszkodowani obligatariusze dalej walczą o odzyskanie utraconych pieniędzy.