Strona internetowa nieistniejącej uczelni, bez nazwisk władz i wykładowców, ale za to z atrakcyjną ofertą - tytuł magistra w dwa lata. Taką pułapkę na naiwnych zastawiła "Gazeta Wyborcza".

Okazało się, że mało kto zauważył, że taka oferta to zwykłe oszustwo. Do szkoły zgłosił się na przykład Tomasz Kammel, który był gotów negocjować gwiazdorskie stawki za pracę. Dali się skusić również posłanka Sylwia Pusz i czołowy parlamentarzysta PSL Eugeniusz Kłopotek.

Reklama

Po publikacji "Wyborczej" i ujawnieniu prowokacji poseł Kłopotek zmienił zdanie. "Od początku wiedziałem, że to podpucha" - mówi gazecie.pl. "Dlatego nie powiadomiłem policji. Zaznaczyłem, że przyszedłbym za darmo" - tłumaczy się.

Ale na fałszywą ofertę dali się nabrać nie tylko politycy i celebryci. Jak podaje "Wyborcza", zadzwoniło 300 osób. Ludzie prosili o podawanie numeru konta uczelni. Gdyby twórcy fałszywej szkoły zgodzili się przyjmować pieniądze od osób, które chciały w ten sposób zdobyć tytuł magistra, zarobiliby 150 tysięcy złotych.