"W Polsce zaczął się prawdziwy boom internetowy, a unijne dotacje jeszcze wspomogły jego rozwój" - mówi Krzysztof Szubert, ekspert ds. społeczeństwa informacyjnego.
Portale społecznościowe i tematyczne, firmy bezpieczeństwa sieciowego i specjalizujące się w audycie internetu. Każda spośród kilkuset czekających na otwarcie Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Warszawie osób miała własny pomysł na biznes internetowy. Podobnych zapaleńców były w Polsce tysiące.
Tylko w poniedziałek złożono 1529 wniosków, a będą one przyjmowane do 29 października. Dla porównania: w pierwszym rozdaniu dotacji na e-biznesy w 2008 roku ubiegało się o nie około 1 tys. osób. Teraz, według ocen ekspertów może być ich nawet 2,5 tysiąca.
"Zupełnie mnie to nie dziwi. Polacy odkryli, jak wielką siłą jest internet i dlatego kto żyw stara się w na nim zarobić" - uważa Adam Zygadlewicz, który oceniał wnioski w poprzednim konkursie organizowanym przez Państwową Agencję Rozwoju Przemysłu. Tym razem do podziału między przyszłych e-biznesmenów przeznaczono 135 milionów złotych.
"Maksymalna suma, o jaką można wnioskować, to 1 mln złotych, z czego 15 proc. musi wynosić wkład własny. Większość przedsiębiorców występuje właśnie o tyle. To oznacza, że tylko część ze składających ma rzeczywiście szansę na dotację" - mówi Marcin Tumanow, ekspert BCC ds. funduszy strukturalnych. "I stąd właśnie wzięły się te kolejki przed urzędami" - dodaje.
Jednak żeby dostać dotację na e-firmę, nie wystarczy odpowiednio wcześnie złożyć podanie. "Przedsiębiorca musi spełnić liczne merytoryczne warunki. Ważne jest na przykład, by jego firma działa nie dłużej niż 12 miesięcy. Bardzo ważne jest też zapewnienie, że zostaną w niej zatrudnieni pracownicy" - mówi Tumanow.
Krzysztof Szubert zwraca z kolei uwagę, że zainteresowanie unijnymi funduszami nie jest równomierne w całym kraju. Rzeczywiście, w tym roku Warszawie zatwierdzono już wnioski od 114 firm, tymczasem w Zielonej Górze i Opolu było ich zaledwie po 6.
"To niestety jest lustrzane odbicie tego, jak wygląda informatyzacja kraju" - mówi Szubert.