Ałganow - Władimir. Agent KGB, którego cień padł na kilku polityków postkomunistycznej lewicy. Przede wszystkim na Józefa Oleksego, ale także na Aleksandra Kwaśniewskiego. W 1997 roku "Życie" opublikowało jeden z najbardziej kontrowersyjnych tekstów w dziejach III RP. W "Wakacjach z agentem" dowodziło, że Kwaśniewski kontaktował się z Ałganowem w hotelu "Rybitwa" w Cetniewie. Publikacja doprowadziła do wieloletniego procesu zakończonego sukcesem byłego prezydenta. "Życie" nie musiało jednak płacić wielkiego odszkodowania, którego domagał się bohater tekstu (Kwaśniewski, nie Ałganow).

Belka - ostatnia deska ratunku lewicy. A dokładnie Marek Belka, ulubieniec prezydenta Kwaśniewskiego, który wykreował go na premiera, a próbował też namaścić na politycznego przywódcę, powtarzając manewr, jaki z Putinem wykonał Jelcyn. Rząd Belki okazał się jednak fatalny, na długo skompromitował idee gabinetu fachowców, a jego szef na polityka nadawał się jak Czesław Kiszczak na autorytet moralny. Z Kwaśniewskim łączą Belkę nie tylko ludzka sympatia, ale i częste wizyty w prokuraturze. Ta bowiem czepia się go w sprawie nieprawidłowości dotyczących Laboratorium Frakcjowania Osocza.

Bolero - utwór muzyczny Maurice'a Ravela. W roku 1995 autor tego tekstu robił wespół z Piotrem Zarembą wywiad z Kwaśniewskim. Ten przerwał nagle rozmowę i zarządził oglądanie telewizji. "Byłem na olimpiadzie w Sarajewie i widziałem to na żywo. To coś pięknego, panowie" - stwierdził. I tak we trójkę obejrzeliśmy najlepszy występ w dziejach łyżwiarstwa figurowego. Brytyjska para Torvill - Dean za układ do muzyki Ravela otrzymała wyłącznie noty 6.0.

Brzuch - bardzo ważna część ciała Aleksandra Kwaśniewskiego, będąca ważnym komunikatem politycznym. Reguła jest taka, że gdy brzuch znika, a na licach byłego prezydenta pojawia się opalenizna, Kwaśniewski odnosi wielkie sukcesy. Tak było w 1993 oraz 1995 roku (w 2000 prezydent nie musiał się odchudzać, bo nie miał poważnych rywali). Kiedy bęben rośnie, zazwyczaj w polityce Kwaśniewskiemu nie idzie już tak dobrze. Sądząc z obecnych rozmiarów, ruch byłego prezydenta nie będzie oszałamiającym sukcesem. Sztuczki Kwaśniewskiego z tuszą pokazują, że to człowiek obdarzony silną wolą, a to cecha w polityce kluczowa.

Bagażnik - część samochodu, do której prezydent Kwaśniewski uporczywie próbował wejść podczas swej wizyty na Białorusi. Może to taki wschodni zwyczaj.

Dobropolski - tajemnicza postać, o której Kwaśniewski nigdy nie słyszał. Za rządów Waldemara Pawlaka poszukiwano kandydatów do tzw. resortów prezydenckich, zjadliwych i dla SLD, i dla prezydenta Wałęsy. Przez sejmowe kuluary, w których rej wodził wówczas Kwaśniewski, przewinęły się dziesiątki kandydatur. - A dobro Polski? - zapytał naiwnie lidera SLD jakiś dziennikarz. - Dobropolski? Nie znam takiego kandydata - odparł Kwaśniewski.

Dubaniowski - ostatnia prawa ręka prezydenta Kwaśniewskiego, która pozostała prawa i po końcu kadencji. Waldemar Dubaniowski to szalenie miły człowiek, który ma jedną niespotykaną wręcz zaletę - wszyscy go lubią. Niezależnie od opcji politycznej. No, może Włodzimierz Czarzasty za nim nie przepada.

Disco-polo
- gatunek muzyczny, który podobno ostatnio przeżywa renesans. W roku 1995 królował na polskiej prowincji, budząc obrzydzenie wykształciuchów (którzy wtedy nie wiedzieli jeszcze, że są wykształciuchami). Podczas prawyborów we Wrześni Kwaśniewski wystąpił jako chórek i element choreograficzny jednego z zespołów disco-polo, budząc entuzjazm tłumu i pogardę elit. Dzisiaj rzecz nie do wyobrażenia: Kwaśniewski nie chce tańczyć i śpiewać na scenie, może to robić co najwyżej przed komisja śledczą. A elity już się nim nie brzydzą.

Drabina - aleksandrowa.
W 1994 roku przyparty do muru przez premiera Pawlaka i prezydenta Wałęsę lider SLD był w głębokiej depresji. I miał dość dziennikarzy, którzy atakowali go nawet w drodze do toalety. Postanowił więc wymknąć się z Sejmu po drabinie. Niestety, kluczowy moment uchwyciła ekipa telewizyjnej Panoramy. Ośmieszająca Kwaśniewskiego ucieczka miała - w zgodnej opinii - pozbawić go szans na prezydenturę. Komentatorzy polityczni jak zwykle się mylili.

Flaga - polska. Aleksander Kwaśniewski tak ją kocha, że w gmachu ONZ nawet się kiedyś w nią owinął. Źli rodacy zaraz orzekli, że pewnie był pijany.

Jezuita - niedoszły
. Antoni Styrczula, przez pewien czas rzecznik prasowy Aleksandra Kwaśniewskiego, którym ten jakoś wyjątkowo pogardzał. Często nawet publicznie. Podczas wizyty w Stambule, w pałacu Topkapi pokazywano prezydentowi przeznaczone dla eunuchów komnaty. - Widzisz Antek, tu byś się czuł jak ryba w wodzie - wesoło zakrzyknęła głowa państwa, a orszak gromko się zaśmiał. Styrczula oczywiście też.

Goleń - lewa, której uraz doprowadził prezydenta do straszliwego stanu nad grobami polskich żołnierzy w Charkowie. Kwaśniewski ledwo się wtedy trzymał na nogach i straszliwie - ale za to bardzo dobitnie - bełkotał. Wtajemniczeni opowiadają, że winna wcale nie była goleń. Zawinił pewien książę polskiego Kościoła, który umilał Kwaśniewskiemu lot na wschd.

Kompromis - historyczny. Wymarzony twór polityczny Aleksandra Kwaśniewskiego i jego mentora Adama Michnika. Polega on na porozumieniu tej dobrej części obozu postkomunistycznego z tą najlepszą częścią obozu postsolidarnościowego. Tworzony obecnie ruch ma być realizacją tego marzenia, tyle że w tzw. międzyczasie elita dawnej Solidarności - czyli Unia Wolności - wyginęła niczym dinozaury. Ale - jak uczy film Jurasic Park, w dzisiejszych czasach da się ten problem rozwiązać.

Miller - główny rywal Aleksandra Kwaśniewskiego w SLD. Jedyny polityk, który zbudował tak silną pozycję, że zagroził wpływom Kwaśniewskiego na macierzysty obóz. W rezultacie doszło do wielkiej wojny między obu panami, gdy jeden był prezydentem, drugi premierem. Kwaśniewski wygrał, ale było to zwycięstwo pyrrusowe. Jak to się mówi w języku dyplomacji, obaj panowie za sobą nie przepadają.

Prezio - tak podobno, nieco lekceważąco, mówili o głowie państwa ludzie będący elementami systemu prezia. Czyli związani z nim politycy oraz tzw. oligarchowie z Janem Kulczykiem na czele.

Przyjaźń - szorstka i męska. Tak relację między Millerem i Kwaśniewskim przedstawiał ten pierwszy. Takie przyjaźnie pokazywane są na kanale Extreme i mogą zabijać.

Magister - tytuł, jaki uzyskuje się po zakończeniu studiów. - Jestem magister, dla przyjaciół Megi - przedstawia się jeden z bohaterów rysunków Andrzeja Mleczki. Kwaśniewski też tak chciał, ale okazało się, że kłamał, bo wcale pracy magisterskiej nie napisał. Odkryła to i opisała w swej książce Agata Chróścicka. To kłamstwo miało być kolejnym gwoździem do trumny prezydenckich ambicji Kwaśniewskiego. Miało.

Opozycja - antykomunistyczna. Aleksander Kwaśniewski stykał się z nią podczas swych studiów w Gdańsku. On - a zwłaszcza jego przyszła żona - mieli w tym środowisku znajomych, którzy całkiem sympatycznie ich wspominają. Jeśli Kwaśniewski wahał się wtedy, jaką drogą pójść, to decyzję podjął jednak dość łatwo. Wybrał karierę i PZPR.

Papamobile - pojazd Jana Pawła II, do którego zapraszał podczas wizyt w Polsce prezydencką parę. Przejażdżka papamobile to bez wąpienia symboliczny szczyt potęgi Kwaśniewskiego. O takim zaszczycie politycy prawicy mogli tylko pomarzyć. Inna sprawa, że od tego momentu Kwaśniewskim jakby ździebko odbiło. Żona nazwała męża pomazańcem, a sam prezydent zachęcał: Jeśli nie chcecie słuchać mnie, słuchajcie papieża. On mówi to, co ja.

Przepraszam - słowo, które Aleksander Kwaśniewski wypowiedział w Sejmie po wygranych przez SLD wyborach 1993 roku. Przeprosił wtedy tych, którzy doznali krzywd za czasów komunizmu. Politycy rzadko używają tego słowa, co trzeba byłemu prezydentowi przyznać. Z drugiej strony - było kilka innych momentów, w których Kwaśniewski zapomniał o istnieniu tego pożytecznego zwrotu.

Ribbentrop - minister spraw zagranicznych III Rzeszy. Jego książkowy życiorys miał ukazywać, że Aleksander Kwaśniewski czyta i ma rozległe horyzonty. On sam bowiem, pytany o lektury, wyznał kiedyś, że czyta właśnie biografię Ribbentropa. Niestety, wiele miesięcy później podobne pytanie zadano prezydenckiej małżonce. Bez wahania stwierdziła ona, że mąż czyta właśnie biografię Ribbentropa. Niewykluczone, że obecnie Aleksandr Kwaśniewski czyta biografię Ribbentropa.

Sasi - panowali w Polsce w pierwszej połowie XVIII w. Do epoki saskiej porównał dwie kadencje Kwaśniewskiego Michał Kamiński i była to chyba najciekawsza analogia, jaka poczyniono w finale rządów Kwaśniewskiego. Politykowi PiS chodziło o to, że ludzie żyjący za Sasów byli szczęśliwi, syci oraz zadowoleni i wcale nie zauważali upadku państwa. Powiedzenia za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa negatywnego charakteru nabrało dopiero z czasem.

Siwiec - Marek, eurodeputowany, a u Kwaśniewskiego szef BBN. Jego obowiązki polegały na całowaniu ziemi kaliskiej, gdy wylądował na niej prezydent.

Ukraina - kraj pod specjalnym nadzorem Aleksandra Kwaśniewskiego. Najpierw długo kolegował się i obściskiwał z Leonidem Kuczmą, będącym symbolem oligarchicznego państwa, ale w decydującym momencie odegrał bardzo pozytywną rolę podczas pomarańczowej rewolucji. Obecnie znowu kursuje do Kijowa, ale teraz prezydent Juszczenko niezbyt jest z tego powodu zadowolony.

Ungier - Marek, taki Wachowski Kwaśniewskiego. Nawet z wyglądu ciut podobny. I podobną rolę odgrywał - ukryty w cieniu, kontrolował resorty siłowe i dbał o kontakty Pałacu z tzw. oligarchami. Ostatnio wciąż dopytuje Aleksandra Gudzowatego, czy go nagrał i czy nagranie zostanie upublicznione. Czyżby się czegoś obawiał?

Seks - jedna z nielicznych dziedzin, w których Leszek Miller zdecydowanie góruje nad Aleksandrem Kwaśniewskim. Tak przynajmniej wynika ze wspomnień Anastazji Potockiej.

Sport - ulubiony konik Aleksandra Kwaśniewskiego, który za komuny był ministrem sportu, a i jako prezydent lubił osobiście obejrzeć te czy inne zawody. Złośliwi twierdzą, że jako prezydent Kwaśniewski całymi dniami oglądał Eurosport. Ale to raczej nieprawda, bo na tym kanale nie bardzo jest co oglądać. Chociaż - jeżeli kogoś kręci sumohellip;

Whisky - bez lodu. Podobno ulubiony napój Aleksandra Kwaśniewskiego. Obwieszczający to światu niegdysiejszy prawicowy senator Leszek Piotrowski był pod wrażeniem twardzielstwa prezydenta. Autor tego tekstu pod wrażeniem nie jest, ale pochwala wybór.

Wiceprezydent - tak czasem określano Adama Michnika, który często bywał w Pałacu Prezydenckim i miał spory wpływ na Aleksandra Kwaśniewskiego. Wspaniale rozwijającą się karierę Michnika jako wiceprezydenta i naczelnego Gazety Wyborczej przerwały kłopoty z mózgiem. Bo jak sejmowa komisja śledcza pytała Michnika, czy rozmawiał o wizycie Rywina z prezydentem, to ten nie pamiętał. W ogóle niewiele pamiętał.

Ziemia - kaliska, oczywiście. Lądując w Kaliszu (nie mylić z prezydenckim prawnikiem, obecnie posłem SLD), Aleksander Kwaśniewski odstawił wesoły spektakl Jaja z Jana Pawła II, w którym razem z kolegami sparodiował zachowanie papieża. Film z występem w kampanii prezydenckiej 2000 roku ujawnił sztab Mariana Krzaklewskiego, czym zaszkodził chyba tylko swojemu kandydatowi.

Żona - Jolanta Kwaśniewska. W czasach uczelnianych obiekt zainteresowania wielu studentów Uniwersytetu Gdańskiego, także tych z opozycji. Miała opinię równej babki, która przylgnęła do niej na bardzo długo. W epoce prezydenckiej stała się obiektem czci niezliczonych pism kobiecych i to w połączeniu z rozlicznymi kontaktami z możnymi tego świata skrzywiło nieco jej równość i zamieniło w koszmarna snobkę. Obecnie można ją oglądać w TVN Style, gdzie - jak to ujął Józef Oleksy - uczy naród jak jeść bezę. Lekcja stylu to przezabawny program, idealny do poprawienia nastroju.
























































Reklama